Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (1883) t. 5.pdf/280: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
Pywikibot touch edit
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
masz? to jak się masz?... A po francuzku umiesz, głupia?... ''Musiu, musiu!'' kto ''musiu?''' ja ''musiu!'' wiesz?<br />
masz? to jak się masz?... A po francuzku umiesz, głupia?... ''Musiu, musiu!'' kto ''musiu?'' ja ''musiu!'' wiesz?<br />
{{tab}}— Człeku, co z tobą jest?<br />
{{tab}}— Człeku, co z tobą jest?<br />
{{tab}}— Tobie co do tego! ''Was? done diner?'' rozumiesz.<br />
{{tab}}— Tobie co do tego! ''Was? done diner?'' rozumiesz.<br />
{{tab}}Na czole Magdy zaczęła się zbierać burza.<br />
{{tab}}Na czole Magdy zaczęła się zbierać burza.<br />
{{tab}}— Po jakiemu ty bełkoczesz? Cóź to, nie umiesz po polsku? To-ci kasztan! Sprawiedliwie mówię! Co z ciebie zrobili!<br />
{{tab}}— Po jakiemu ty bełkoczesz? Cóżto, nie umiesz po polsku? To-ci kasztan! Sprawiedliwie mówię! Co z ciebie zrobili!<br />
{{tab}}— Daj mnie jeść!<br />
{{tab}}— Daj mnie jeść!<br />
{{tab}}— Ruszaj do chałupy.<br />
{{tab}}— Ruszaj do chałupy.<br />
Linia 9: Linia 9:
{{tab}}— No, co ty Magda? co ty?...<br />
{{tab}}— No, co ty Magda? co ty?...<br />
{{tab}}— Ruszaj! marsz!<br />
{{tab}}— Ruszaj! marsz!<br />
{{tab}}Wszedł do chałupy, ale upadł na samym progu. Wódka teraz zaczęła mu naprawdę uderzać do głowy. Zaczął śpiewać i oglądać się po chałupie za Frankiem. Powiedział nawet: ''morgen Kerl!'' choć Franka nie było. Następnie roześmiał się, dał jeden krok nader wielki, dwa bardzo małe, krzyknął: hurra! i legł jak długi na tapczanie. Wieczorem zbudził się trzeźwy, wypoczęty, przywitał się z Frankiem i wyprosiwszy u Magdy kilkanaście fenigów, odbył tryumfalny pochód do karczmy. Sława jego czynów poprzedziła go już w Pognębinie, gdyż niektórzy żołnierze innych kompanii tegoż samego pułku, wróciwszy wcześniej, opowiadali jego przewagi pod {{pp|Gra|velotte}}
{{tab}}Wszedł do chałupy, ale upadł na samym progu. Wódka teraz zaczęła mu naprawdę uderzać do głowy. Zaczął śpiewać i oglądać się po chałupie za Frankiem. Powiedział nawet: ''morgen Kerl!'' choć Franka nie było. Następnie roześmiał się, dał jeden krok nader wielki, dwa bardzo małe, krzyknął: hurra! i legł jak długi na tapczanie. Wieczorem zbudził się trzeźwy, wypoczęty, przywitał się z Frankiem i wyprosiwszy u Magdy kilkanaście fenigów, odbył tryumfalny pochód do karczmy. Sława jego czynów poprzedziła go już w Pognębinie, gdyż niektórzy żołnierze innych kompanii tegoż samego pułku, wróciwszy wcześniéj, opowiadali jego przewagi pod {{pp|Gra|velotte}}