Strona:Wacław Gąsiorowski - Mędrala.djvu/15: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
→Skorygowana: lit. |
|||
Status strony | Status strony | ||
- | + | Skorygowana | |
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 2: | Linia 2: | ||
{{tab}}Zjechał do Słomkowa komisarz układy zatwierdzić, przybył i jeometra grunta wymierzać, ale Michał ani słuchać nie chciał. Tłomaczyła mu żona, sąsiedzi, wreszcie sam komisarz do zgody namawiał — nic to nie pomogło.<br /> |
{{tab}}Zjechał do Słomkowa komisarz układy zatwierdzić, przybył i jeometra grunta wymierzać, ale Michał ani słuchać nie chciał. Tłomaczyła mu żona, sąsiedzi, wreszcie sam komisarz do zgody namawiał — nic to nie pomogło.<br /> |
||
{{tab}}— Co mnie — powiada Stęporek — za niewola! Zachciało się dziedzicowi mego gruntu, niech zapłaci tyle, ile mnie się podoba!<br /> |
{{tab}}— Co mnie — powiada Stęporek — za niewola! Zachciało się dziedzicowi mego gruntu, niech zapłaci tyle, ile mnie się podoba!<br /> |
||
{{tab}}— I cóż wy tu sami na pustkowiu robić |
{{tab}}— I cóż wy tu sami na pustkowiu robić będziecie?...<br /> |
||
{{tab}}— A toż samo, co i teraz!<br /> |
{{tab}}— A toż samo, co i teraz!<br /> |
||
{{tab}}Minęło lato i zima, dawny Stomków zaczął się powoli wyludniać. Ten i ów na nowym gruncie chałupę budował, stodółkę stawiał i wkrótce hen, na skraju Słomkowa, wyrastały chaty, błyszczące zdala nowym poszyciem i jaśniejące świeżem bieleniem. I Stęporek ani się nie obejrzał, jak został sam na pustkowiu bez są, sąsiadów. Markotno mu było i tęskno, ale przed sobą do błędu się nie przyznał, dowodząc głośno, że nie on, ale tamci układu pożałują.<br /> |
{{tab}}Minęło lato i zima, dawny Stomków zaczął się powoli wyludniać. Ten i ów na nowym gruncie chałupę budował, stodółkę stawiał i wkrótce hen, na skraju Słomkowa, wyrastały chaty, błyszczące zdala nowym poszyciem i jaśniejące świeżem bieleniem. I Stęporek ani się nie obejrzał, jak został sam na pustkowiu bez są, sąsiadów. Markotno mu było i tęskno, ale przed sobą do błędu się nie przyznał, dowodząc głośno, że nie on, ale tamci układu pożałują.<br /> |