Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/356: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
Kejt (dyskusja | edycje)
 
→‎Skorygowana: + grafika
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 2: Linia 2:
{{---|40|przed=1em}}
{{---|40|przed=1em}}
<br />
<br />
[[Plik:Stanisław Krzemiński.jpg|left|130px]]
{{Skan zawiera grafikę}}
<br />
{{f*|w=200%|W}} czasach, gdy literaturę nawołują do wesołości, trochę nieliterackiego smutku; na słowicze trele — zgrzyty: złoży się harmonja. A zgrzytów nie braknie: niedoli wszystkich nie zliczyć, smutkom się nie opędzić. Od wieków już wije się szlachetniejsza cząstka ludzkości w myślach i cierpieniach nad światem, od wieków wytwarza doskonalszą formę dla lepszej treści i szuka doskonalszej treści dla lepszej formy, i od wieków rozbija się o to właśnie, co ukochała, co podnieść, rozpromienić, zbawić by pragnęła. Na obszarach bytu ogólnego ciągłe mroki i jęki, i szczęśliwymi są tylko ciemiężcy i głupcy. Droga myśli przez ten świat krzyżową jest drogą. Ile wycierpieć musi rozum w mocowaniu się z ciem notą, nędzą i występkiem, z tą trwałą rzeczywistością świata — pojąć mogą i odczuć tylko ci, którzy młodości swojej nie spędzili w pasterskiej Arkadji osobistego szczęścia, ale duszy młodej zostawili boską jej swobodę: pozwalali jej rwać się do słońca praw dy i sprawiedliwości, a po znoju odpoczywać pod gwiaździstem niebem ideałów, wyższych jeszcze nad prawdę i sprawiedliwość. Myślenie takie to męczeństwo, tem sroższe, im większą niemotą artystyczną dotknięte, bo sztuka męki naw et na rozkosze przetwarzać umie — to jej ''sztuka''.<br />
{{f*|w=200%|W}} czasach, gdy literaturę nawołują do wesołości, trochę nieliterackiego smutku; na słowicze trele — zgrzyty: złoży się harmonja. A zgrzytów nie braknie: niedoli wszystkich nie zliczyć, smutkom się nie opędzić. Od wieków już wije się szlachetniejsza cząstka ludzkości w myślach i cierpieniach nad światem, od wieków wytwarza doskonalszą formę dla lepszej treści i szuka doskonalszej treści dla lepszej formy, i od wieków rozbija się o to właśnie, co ukochała, co podnieść, rozpromienić, zbawić by pragnęła. Na obszarach bytu ogólnego ciągłe mroki i jęki, i szczęśliwymi są tylko ciemiężcy i głupcy. Droga myśli przez ten świat krzyżową jest drogą. Ile wycierpieć musi rozum w mocowaniu się z ciemnotą, nędzą i występkiem, z tą trwałą rzeczywistością świata — pojąć mogą i odczuć tylko ci, którzy młodości swojej nie spędzili w pasterskiej Arkadji osobistego szczęścia, ale duszy młodej zostawili boską jej swobodę: pozwalali jej rwać się do słońca praw dy i sprawiedliwości, a po znoju odpoczywać pod gwiaździstem niebem ideałów, wyższych jeszcze nad prawdę i sprawiedliwość. Myślenie takie to męczeństwo, tem sroższe, im większą niemotą artystyczną dotknięte, bo sztuka męki nawet na rozkosze przetwarzać umie — to jej ''sztuka''.<br />
{{tab}}Wiek dzisiejszy jest od poprzedników swych nieszczęśliwszym, bo ma więcej światłości i prawdy w umysłach, dotkliwiej zatem odczuwa ciemnotę i fałsz w rzeczywistości gnębiącej umysł. Im więcej dostrzega człowiek tego dobra, które być by mogło, a nie jest, tem jaśniej też widzi przekleństwo własnej swej natury. Ta natura staje się dla niego palącą Dejaniry koszulą. Zadanie postępu w doskonałości, nie rozum dziś formułuje, ale rozpacz. Umysły błądzą w zaklętem kole: do nowej treści potrzeba nowej formy, a formy nowej nie będzie bez nowej treści — i tak wiecznie: brak zawsze jednej danej do wynalezienia niewiadomej, która może być dopiero wypadkową wszystkich.<br />
{{tab}}Wiek dzisiejszy jest od poprzedników swych nieszczęśliwszym, bo ma więcej światłości i prawdy w umysłach, dotkliwiej zatem odczuwa ciemnotę i fałsz w rzeczywistości gnębiącej umysł. Im więcej dostrzega człowiek tego dobra, które być by mogło, a nie jest, tem jaśniej też widzi przekleństwo własnej swej natury. Ta natura staje się dla niego palącą Dejaniry koszulą. Zadanie postępu w doskonałości, nie rozum dziś formułuje, ale rozpacz. Umysły błądzą w zaklętem kole: do nowej treści potrzeba nowej formy, a formy nowej nie będzie bez nowej treści — i tak wiecznie: brak zawsze jednej danej do wynalezienia niewiadomej, która może być dopiero wypadkową wszystkich.<br />
{{tab}}Gdybyż myśl mędrca mogła być wprost już twórczą formą rzeczywistości! Ale formę taką z człowieka tylko brać można: bez człowieka pełnego, żywego, żyjącego — nic. Człowiekmyśl potyka się wiekuiście o człowieka-{{pp|rzeczy|wistość}}
{{tab}}Gdybyż myśl mędrca mogła być wprost już twórczą formą rzeczywistości! Ale formę taką z człowieka tylko brać można: bez człowieka pełnego, żywego, żyjącego — nic. Człowiek&nbsp;–&nbsp;myśl potyka się wiekuiście o człowieka&nbsp;–&nbsp;{{pp|rzeczy|wistość}}