Strona:Moi znajomi.djvu/015: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
m →Skorygowana: lit. |
|||
Status strony | Status strony | ||
- | + | Skorygowana | |
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{tab}}Kobiety wchodząc żegnały się, przystępowały bliżej do trumny i klękały z głośnem a obojętnem westchnieniem; mężczyźni zatrzymywali się u proga, odpowiadali «na wieki» dziadkowi i brali od niego tabakę. Co zaś do dzieci, te rozeszły się zaraz ze szmerem po kątach, dotykając palcami lichtarzy, czarnego drewnianego pudła, na którem trumna stała, i ścian, po których martwej bieli ślizgał się żółty odblask czterech, chwiejących się lekko |
{{tab}}Kobiety wchodząc żegnały się, przystępowały bliżej do trumny i klękały z głośnem a obojętnem westchnieniem; mężczyźni zatrzymywali się u proga, odpowiadali «na wieki» dziadkowi i brali od niego tabakę. Co zaś do dzieci, te rozeszły się zaraz ze szmerem po kątach, dotykając palcami lichtarzy, czarnego drewnianego pudła, na którem trumna stała, i ścian, po których martwej bieli ślizgał się żółty odblask czterech, chwiejących się lekko nad cienkiemi świecami, płomyków. Sygnaturka wciąż brzęczała fałszywym, rozbitym głosem...<br /> |
||
{{tab}}Wtem bocznemi drzwiami, które łączyły kapliczkę z korytarzem szpitalnym, weszła zakonnica, tęgiej przysadzistej budowy, przyklękła przed umieszczonym w szczytowej ścianie krzyżem i zaraz powstawszy energicznym, prawie żołnierskim ruchem ku drzwiom się zwróciła. Tuż za nią weszło dwóch posługaczy, którzy też poklęknąwszy, przeżegnali się i stanęli gotowi trumnę brać a nieść.<br /> |
{{tab}}Wtem bocznemi drzwiami, które łączyły kapliczkę z korytarzem szpitalnym, weszła zakonnica, tęgiej przysadzistej budowy, przyklękła przed umieszczonym w szczytowej ścianie krzyżem i zaraz powstawszy energicznym, prawie żołnierskim ruchem ku drzwiom się zwróciła. Tuż za nią weszło dwóch posługaczy, którzy też poklęknąwszy, przeżegnali się i stanęli gotowi trumnę brać a nieść.<br /> |
||
{{tab}}Widocznem to było, że tutaj czasu na żadne bałamuctwa niema. Masz się rodzić, to się ródź, masz umierać, to umieraj, a jeśli chcesz być pochowanym, to zaraz, bo tam się już dziesięciu innych rodzi i umiera.<br /> |
{{tab}}Widocznem to było, że tutaj czasu na żadne bałamuctwa niema. Masz się rodzić, to się ródź, masz umierać, to umieraj, a jeśli chcesz być pochowanym, to zaraz, bo tam się już dziesięciu innych rodzi i umiera.<br /> |