Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/142: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
Mudbringer (dyskusja | edycje) |
|||
Status strony | Status strony | ||
- | + | Uwierzytelniona | |
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
powstał z szezląga. Jakkolwiek znużonym czuł się i głęboko zniechęconym do wszystkiego co istniało i działo się pod słońcem, jakkolwiek po całych dniach i miesiącach niekiedy czuł przenikający go na wskroś ów spleen angielski, pod wpływem którego przychodziło mu na myśl w łeb sobie palnąć lub jakimkolwiek innym sposobem koniec położyć obrzydle nudnemu, żadnych ponęt już dlań nie mającemu życiu temu, nigdy przecież ani na chwilę nie zapomniał on o powinnościach, jakie wkładało na niego wysokie urodzenie i położenie jego, nigdy, ani na chwilę nie rozminął się z tem co było przyzwoite, wytworne, rycerskie nieco, a więc z urodzeniem tem i położeniem nierozłącznie związane.<br /> |
powstał z szezląga. Jakkolwiek znużonym czuł się i głęboko zniechęconym do wszystkiego co istniało i działo się pod słońcem, jakkolwiek po całych dniach i miesiącach niekiedy czuł przenikający go na wskroś ów spleen angielski, pod wpływem którego przychodziło mu na myśl w łeb sobie palnąć lub jakimkolwiek innym sposobem koniec położyć obrzydle nudnemu, żadnych ponęt już dlań nie mającemu życiu temu, nigdy przecież ani na chwilę nie zapomniał on o powinnościach, jakie wkładało na niego wysokie urodzenie i położenie jego, nigdy, ani na chwilę nie rozminął się z tem co było przyzwoite, wytworne, rycerskie nieco, a więc z urodzeniem tem i położeniem nierozłącznie związane.<br /> |
||
{{tab}}I teraz także, jakkolwiek niespodziane odwiedziny matki fatygowały go ogromnie, spotkał wchodzącą u drzwi apartamentu swego, pochylił się przed nią ukłonem pełnym uszanowania i zarazem rycerskiej galanteryi, poczem wysuwając naprzód jeden z najwygodniejszych fotelów wytwornej swej bawialni, wymówił cicho i przez zęby nieco, zawsze jednak niezmiernie grzecznie.<br /> |
{{tab}}I teraz także, jakkolwiek niespodziane odwiedziny matki fatygowały go ogromnie, spotkał wchodzącą u drzwi apartamentu swego, pochylił się przed nią ukłonem pełnym uszanowania i zarazem rycerskiej galanteryi, poczem wysuwając naprzód jeden z najwygodniejszych fotelów wytwornej swej bawialni, wymówił cicho i przez zęby nieco, zawsze jednak niezmiernie grzecznie.<br /> |
||
{{tab}}— Veuillez vous |
{{tab}}— Veuillez vous-asseoir, chère maman!<br /> |
||
{{tab}}Hrabina usiadła, malowniczo mantyllą swą |
{{tab}}Hrabina usiadła, malowniczo mantyllą swą |