Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/332: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
 
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
{{pk|zgroma|dzonych}} już w salonie! Wiedziała ona doskonale że niema na świecie nic efektowniejszego, jak młoda i piękna panna, która wdzięcznie na ramieniu dość młodej i dość pięknej jeszcze matki swej zwieszona przebywa zwolna ogromny salon, wyosobniona z pośród reszty towarzystwa, a więc wyraźnie i w pełni wszystkie dobre strony swej powierzchowności oczom widzów przedstawiająca! Co innego bywa zupełnie gdy przybywając gość ujrzy tę samą pannę siedzącą pośród licznego towarzystwa. Wtedy zamigocą mu w oozach różne twarze i różne barwy, wtedy może ją nawet nie zauważyć wcale, nie odróżnić z pomiędzy innych z bliska otaczających ją kobiet. Było to wyrachowanie pani Żalietty jedno. Wyrachowanie jej drugie ujawniało się w stroju którym przyoblekła dnia tego piękną swą córkę. Delicya, wbrew wszystkim przyjętym w Odrzenicach zwyczajom, ubraną była w suknią z białego kaszmiru nie wygorsowaną wcale, owszem bardzo skromnie aż po samą łabędzią szyję zapiętą, a powłóczystą, malowniczo opływającą ją bogatemi lecz dziwnie dziewiczo i anielsko jakoś wyglądającemi draperyami miękkiej materyi. I tylko rękawy u sukni pozwoliły sobie być krótkiemi, w zamian,
{{pk|zgroma|dzonych}} już w salonie! Wiedziała ona doskonale że niema na świecie nic efektowniejszego, jak młoda i piękna panna, która wdzięcznie na ramieniu dość młodej i dość pięknej jeszcze matki swej zwieszona przebywa zwolna ogromny salon, wyosobniona z pośród reszty towarzystwa, a więc wyraźnie i w pełni wszystkie dobre strony swej powierzchowności oczom widzów przedstawiająca! Co innego bywa zupełnie gdy przybywając gość ujrzy tę samą pannę siedzącą pośród licznego towarzystwa. Wtedy zamigocą mu w oczach różne twarze i różne barwy, wtedy może ją nawet nie zauważyć wcale, nie odróżnić z pomiędzy innych z bliska otaczających ją kobiet. Było to wyrachowanie pani Żulietty jedno. Wyrachowanie jej drugie ujawniało się w stroju którym przyoblekła dnia tego piękną swą córkę. Delicya, wbrew wszystkim przyjętym w Odrzenicach zwyczajom, ubraną była w suknią z białego kaszmiru nie wygorsowaną wcale, owszem bardzo skromnie aż po samą łabędzią szyję zapiętą, a powłóczystą, malowniczo opływającą ją bogatemi lecz dziwnie dziewiczo i anielsko jakoś wyglądającemi draperyami miękkiej materyi. I tylko rękawy u sukni pozwoliły sobie być krótkiemi, w zamian,