Strona:Władysław Orkan - Nowele.djvu/125: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
N
 
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
zimę?... — wysila się mózg strapionego gazdy... napróżno? Pozostaje chyba jeszcze jeden ratunek: zarobek...<br />
zimę?... — wysila się mózg strapionego gazdy... napróżno! Pozostaje chyba jeszcze jeden ratunek: zarobek...<br />
{{tab}}W chałupach, gdzie mężowie lub syny poszli jeszcze z wiosną „do światu“, — tęskno wyzierają i oczekują ich niecierpliwie...<br />
{{tab}}W chałupach, gdzie mężowie lub syny poszli jeszcze z wiosną „do światu“, — tęskno wyzierają i oczekują ich niecierpliwie...<br />
{{tab}}— Dyć pisali parę razy, przysłali nawet po kilkanaście ryńskich, ale tu ku zimie trza tego i owego; moze tyz zarobili co więcy i przywiezą...<br />
{{tab}}— Dyć pisali parę razy, przysłali nawet po kilkanaście ryńskich, ale tu ku zimie trza tego i owego; moze tyz zarobili co więcy i przywiezą...<br />
{{tab}}W niedzielą po sumie, na rynku, gdzie jedyne miejsce do wspólnych dla całej wsi żalów i skarg — zbierają się coraz liczniej i częściej ciekawe gromadki; a wszystkie gwarzą tylko jedynie o zasłyszanem powodzeniu zarobkujących, to o ich bliskim powrocie...<br />
{{tab}}W niedzielą po sumie, na rynku, gdzie jedyne miejsce do wspólnych dla całej wsi żalów i skarg, — zbierają się coraz liczniej i częściej ciekawe gromadki; a wszystkie gwarzą tylko jedynie o zasłyszanem powodzeniu zarobkujących, to o ich bliskim powrocie...<br />
{{tab}}I rzeczywiście — w jedną taką niedzielę, z początkiem adwentu można było wśród ludu rozróżnić kilku, a nawet kilkunastu „po pańsku“ ubranych, którzy coś ciekawego naokół rozpowiadali, bo ich słuchano pilnie, a gęste gromadki otaczały ich dookoła...<br />
{{tab}}I rzeczywiście — w jedną taką niedzielę, z początkiem adwentu można było wśród ludu rozróżnić kilku, a nawet kilkunastu „po pańsku“ ubranych, którzy coś ciekawego naokół rozpowiadali, bo ich słuchano pilnie, a gęste gromadki otaczały ich dookoła...<br />
{{tab}}— To ''sem'' nie tak, jak myślicie... — mówił jeden z owych pół-panków, przybrany w surdut i wysokie buty. — Tam nie je ''neni'' tak ''dobre'', jak ludzie ''śprechują''... Na wikt, to wystarcy, lebo na odzienie; na posyłanie ale do domu — to nie wystarcy. Jak nadejdzie ''becalunek'', to się ''hnetki'' rozleci. Na ''faierant'' nima, co by do miasta na ''Budzin-ślad'' wyjść wedle ''śpacyrunku''...<br />
{{tab}}— To ''sem'' nie tak, jak myślicie... — mówił jeden z owych pół-panków, przybrany w surdut i wysokie buty. — Tam nie je ''neni'' tak ''dobre'', jak ludzie ''śprechują''... Na wikt, to wystarcy, lebo na odzienie; na posyłanie ale do domu — to nie wystarcy. Jak nadejdzie ''becalunek'', to się ''hnetki'' rozleci. Na ''faierant'' nima, co by do miasta na ''Budzin-ślad'' wyjść wedle ''śpacyrunku''...<br />