Strona:Władysław Orkan - Nowele.djvu/153: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
 
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
{{tab}}Powiedziała to z takiem przekonaniem, żem się wcale nie odważył oponować.<br />
{{tab}}Powiedziała to z takiem przekonaniem, żem się wcale nie odważył oponować.<br>
{{tab}}Słonko już było nad górą, kiedy ruszyliśmy ku chałupie.<br />
{{tab}}Słonko już było nad górą, kiedy ruszyliśmy ku chałupie.<br>
{{tab}}— Panu sie pewnie jeść chce? — zagadnęła Tereska.<br />
{{tab}}— Panu sie pewnie jeść chce? — zagadnęła Tereska.<br>
{{tab}}— Po czem poznajesz?<br />
{{tab}}— Po czem poznajesz?<br>
{{tab}}— Bo pan taki zasmucony...<br />
{{tab}}— Bo pan taki zasmucony...<br>
{{tab}}Uśmiechnąłem się.<br />
{{tab}}Uśmiechnąłem się.<br>
{{tab}}— Prawda, żem zgadła?<br />
{{tab}}— Prawda, żem zgadła?<br>
{{tab}}Nie zaprzeczyłem, choć w tej chwili nie myślałem o maślance. Weszliśmy na „osiedle“. Wieczór się szybko robił. Słonko spadło za góry i już mrok wschodził coraz czarniejszy. Bydło pasterze przygnali z pastwisk. „Gaździna“ z córką doiły krowy; ojciec „strugał“ konewki, gwarzyłem z nim, siedząc na końcu ławki.<br />
{{tab}}Nie zaprzeczyłem, choć w tej chwili nie myślałem o maślance. Weszliśmy na „osiedle“. Wieczór się szybko robił. Słonko spadło za góry i już mrok wschodził coraz czarniejszy. Bydło pasterze przygnali z pastwisk. „Gaździna“ z córką doiły krowy; ojciec „strugał“ konewki, gwarzyłem z nim, siedząc na końcu ławki.<br>
{{tab}}— Ile takich konewek na dzień zrobicie? — spytałem.<br />
{{tab}}— Ile takich konewek na dzień zrobicie? — spytałem.<br>
{{tab}}— Dwie, a caseni trzy.<br />
{{tab}}— Dwie, a casem trzy.<br>
{{tab}}— A po wiele sprzedajecie jedną?<br />
{{tab}}— A po wiele sprzedajecie jedną?<br>
{{tab}}— Po dwie sóstki.<br />
{{tab}}— Po dwie sóstki.<br>
{{tab}}— To tanio.<br />
{{tab}}— To tanio.<br>
{{tab}}— Ho, moi kochani! Trza czasem i za piętnoście centów sprzedać, jak bieda dozynie, a na sól braknie...<br />
{{tab}}— Ho, moi kochani! Trza czasem i za piętnoście centów sprzedać, jak bieda dozynie, a na sól braknie...<br>
{{tab}}— Wam, myślę, nie brakuje? Przecie grunt niemały...<br />
{{tab}}— Wam, myślę, nie brakuje? Przecie grunt niemały...<br>
{{tab}}— Coz z lego gruntu, kie do niego ciągle trza
{{tab}}— Coz z tego gruntu, kie do niego ciągle trza