Z Moskwy do Irkutska/Cz.1/10: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
Usunięta treść Dodana treść
nowy tekst
 
+ilustracje
 
Linia 78:
 
– Nie bracie.
[[File:'Michael Strogoff' by Jules Férat 25.jpg|left|200px]]
*
– Przygotuj się na wszystko. Oto burza!
 
Linia 90:
 
W istocie tarantas znajdował się na zakręcie drogi, którą przybywała nawałnica. Trzeba więc było stać wprost wiatru, inaczej niewątpliwie skręciłby tarantas rzucając go w przepaść, znajdującą się na lewo. Konie przejęte strachem spięły się, a jemszczyk nie mógł ich uspokoić. Po namowach pieszczotliwych, nastąpiły najstraszniejsze wyzywania. Wszystko było bezskuteczne. Nieszczęśliwe zwierzęta oślepione światłem elektrycznem, ogłuszone nieustannym hukiem piorunów, podobnym do strzałów artyleryjskich, groziły zerwaniem postronków i ucieczką. Jemszczyk nie mógł już zawładnąć swoim zaprzęgiem.
[[File:'Michael Strogoff' by Jules Férat 26.jpg|right|200px]]
*
Michał raptownym rzutem wyskoczył z tarantasu, biegnąc z pomocą jemszczykowi. Obdarzony niepospolitą siłą, jednak nie bez trudu pohamował konie.
 
Linia 166:
 
– Czekać, to rzecz ważna, powiedział Michał, ale jest to uniknięciem większego opóźnienia. Gwałtowność burzy każe się spodziewać iż nie potrwa ona długo. Około trzeciej dnieć zacznie, a droga której bez niebezpieczeństwa nie możemy odbywać w ciemności, stanie się łatwą a przynajmniej możebną przy świetle dziennem.
[[File:'Michael Strogoff' by Jules Férat 27.jpg|left|200px]]
 
– Czekajmy bracie, odparła Nadia, ale jeżeli to dla oszczędzenia mnie utrudzenia i niebezpieczeństwa, nie opóźniaj się.
 
Linia 178:
 
Kiedy ostatni huk grzmotów zniknął w głębi gór, Michał uczuł rękę Nadi silnie opierającą się na jego ramieniu i jednocześnie usłyszał wyrazy szepnięte mu do ucha:
 
*
– Krzyki, bracie! Słuchaj!