Strona:Maria Konopnicka - Książka dla Tadzia i Zosi.djvu/128: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
Status strony | Status strony | ||
- | + | Uwierzytelniona | |
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
drogi, aż tu koń, co pod królem szedł, dęba stanął. Ściągnął go król raz i drugi, koń szczupakiem chlusnął przez drogę w bok i zaplątawszy nogi niewiedzący jak, na ziemię runął.<br |
drogi, aż tu koń, co pod królem szedł, dęba stanął. Ściągnął go król raz i drugi, koń szczupakiem chlusnął przez drogę w bok i zaplątawszy nogi niewiedzący jak, na ziemię runął.<br> |
||
{{tab}}Uskoczył król, strzemię z nogi zrzuciwszy, ale się okrutnie przeląkł. Zaraz tuż nadbiegli rycerze i słudzy, patrzą, w co się królewski koń wplątał, a to w te łodygi, co je pachołki na rozstaj rzuciły. Król, jak był blady ze strachu, tak się zrobił czerwony od gniewu, czeladź swoję skrzyknął, i kazał precz do trzeciej skóry zielsko owo kijami zbić, a potem je w ogniu spalić.<br |
{{tab}}Uskoczył król, strzemię z nogi zrzuciwszy, ale się okrutnie przeląkł. Zaraz tuż nadbiegli rycerze i słudzy, patrzą, w co się królewski koń wplątał, a to w te łodygi, co je pachołki na rozstaj rzuciły. Król, jak był blady ze strachu, tak się zrobił czerwony od gniewu, czeladź swoję skrzyknął, i kazał precz do trzeciej skóry zielsko owo kijami zbić, a potem je w ogniu spalić.<br> |
||
{{tab}}Czeladź zaraz się do kijów porwała, one łodygi do trzeciej skóry obiła, tak, że samo włókno cienkie i jak srebro takie bielusieńkie zostało i dalej nosić na kupę żeby spalić.<br |
{{tab}}Czeladź zaraz się do kijów porwała, one łodygi do trzeciej skóry obiła, tak, że samo włókno cienkie i jak srebro takie bielusieńkie zostało i dalej nosić na kupę żeby spalić.<br> |
||
{{tab}}Patrzał na to wszystko król razem z dworem swoim, aż kiedy czeladź głownie zapalone pod one włókna podkładać miała, przyleciał pachołek i krzyknął:<br |
{{tab}}Patrzał na to wszystko król razem z dworem swoim, aż kiedy czeladź głownie zapalone pod one włókna podkładać miała, przyleciał pachołek i krzyknął:<br> |
||
{{tab}}— Królu — panie! Znaleźliśmy tego kupca, któregoś szukać rozkazał.<br |
{{tab}}— Królu — panie! Znaleźliśmy tego kupca, któregoś szukać rozkazał.<br> |