Strona:Leo Lipski - Powrót.djvu/71: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
N
 
m lit.
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 2: Linia 2:
{{tab}}— Do jakiej restauracji idziemy?<br>
{{tab}}— Do jakiej restauracji idziemy?<br>
{{tab}}— Do mnie do domu.<br>
{{tab}}— Do mnie do domu.<br>
{{tab}}Ja nie chcę. Ja boję się twojego taty. On ma takie niebieskie, porcelanowe oczy i tak dziwnie patrzy. Pewnie pożera dziewczęta.<br>
{{tab}}{{Korekta|Ja|— Ja}} nie chcę. Ja boję się twojego taty. On ma takie niebieskie, porcelanowe oczy i tak dziwnie patrzy. Pewnie pożera dziewczęta.<br>
{{tab}}W domu. Matka Emila czuła się źle i leżała w łóżku, Staszek był na meczu (oświetlony lampami łukowymi stadion), Filip miał niedługo nadejść z pracowni.<br>
{{tab}}W domu. Matka Emila czuła się źle i leżała w łóżku, Staszek był na meczu (oświetlony lampami łukowymi stadion), Filip miał niedługo nadejść z pracowni.<br>
{{tab}}Siedzieli we troje wokół staromodnego, dębowego stołu. Obowiązkowych dwanaście krzeseł. Pola, zdenerwowana i ciekawa, paplała ze sztuczną swobodą; Jankowi dzwonił w uszach rozklekotany fortepian Joanny i jego własny dawny głos, który zadał cierpienie Emilowi (jak bardzo był dumny wtedy...); Emil starał się sobie wyobrazić, jak to będzie bez Janka.<br>
{{tab}}Siedzieli we troje wokół staromodnego, dębowego stołu. Obowiązkowych dwanaście krzeseł. Pola, zdenerwowana i ciekawa, paplała ze sztuczną swobodą; Jankowi dzwonił w uszach rozklekotany fortepian Joanny i jego własny dawny głos, który zadał cierpienie Emilowi (jak bardzo był dumny wtedy...); Emil starał się sobie wyobrazić, jak to będzie bez Janka.<br>
{{tab}}Nadszedł Filip, przywitał się z Polą, mruknął do Janka:<br>
{{tab}}Nadszedł Filip, przywitał się z Polą, mruknął do Janka:<br>
{{tab}}— No, cóż? — i usiadł.<br>
{{tab}}— No, cóż? — i usiadł.<br>
{{tab}}Nie przeniósł się jeszcze na płaszczyznę kolacji i myśli jego były zajęte zarazkami, które nie zatrzymują się na żadnym filtrze, a które można zobaczyć przy pomocy ultramikroskopu (widzi si ę te najmniejsze w postaci niezróżnicowanej masy) albo ich nie zobaczyć i że wielkość ich równa się wielkości pewnych drobin, że tu właśnie leży problem życia, powiedzmy benzen C<sub>6</sub>H<sub>6</sub>, na fotografii ultramikroskopowej widać tak ładnie wzajemne położenie atomów w drobinie, których odległość wynosi, zdaje się... zdaje się... 1,39 angstremów, powiedzmy białko mięśni, myosin, którego wzajemne położenie atomów i grup można ustalić za pomocą dyfrakcji promieni Roentgena, i czyby się to nie dało tak zrobić, żeby sikało cząstkami bakterii, jak rad w komorze Wilsona.<br>
{{tab}}Nie przeniósł się jeszcze na płaszczyznę kolacji i myśli jego były zajęte zarazkami, które nie zatrzymują się na żadnym filtrze, a które można zobaczyć przy pomocy ultramikroskopu (widzi się te najmniejsze w postaci niezróżnicowanej masy) albo ich nie zobaczyć i że wielkość ich równa się wielkości pewnych drobin, że tu właśnie leży problem życia, powiedzmy benzen C<sub>6</sub>H<sub>6</sub>, na fotografii ultramikroskopowej widać tak ładnie wzajemne położenie atomów w drobinie, których odległość wynosi, zdaje się... zdaje się... 1,39 angstremów, powiedzmy białko mięśni, myosin, którego wzajemne położenie atomów i grup można ustalić za pomocą dyfrakcji promieni Roentgena, i czyby się to nie dało tak zrobić, żeby sikało cząstkami bakterii, jak rad w komorze Wilsona.<br>
{{tab}}Filip miał pomysły bardzo dziecinne i bardzo poważne, co nie jest, jakby się wydawało, tak bardzo różne.<br>
{{tab}}Filip miał pomysły bardzo dziecinne i bardzo poważne, co nie jest, jakby się wydawało, tak bardzo różne.<br>
{{tab}}Siadał pomału, gdy nagle odczuł nienawiść wobec pokojówki Józi. W tej chwili Pola zobaczyła i usłyszała, jak walnął pięścią w stół i zaraz potem wstał i wyszedł z pokoju. Emil zaczął się śmiać histerycznie, Janek zdziwił się, a Pola zbladła. Emil obmacał wszystkie krzesła, na których wierzchu siedziała skóra, a w środku mieszkały sprężyny. Wybrał jedno i zamienił z krzesłem ojca.<br>
{{tab}}Siadał pomału, gdy nagle odczuł nienawiść wobec pokojówki Józi. W tej chwili Pola zobaczyła i usłyszała, jak walnął pięścią w stół i zaraz potem wstał i wyszedł z pokoju. Emil zaczął się śmiać histerycznie, Janek zdziwił się, a Pola zbladła. Emil obmacał wszystkie krzesła, na których wierzchu siedziała skóra, a w środku mieszkały sprężyny. Wybrał jedno i zamienił z krzesłem ojca.<br>