Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/380: Różnice pomiędzy wersjami

Grobur (dyskusja | edycje)
(Brak różnic)

Wersja z 11:52, 25 cze 2018

Ta strona została przepisana.

I wnet sposępniała mu twarz, zgasło spojrzenie, uśmiech tryumfalny skonał na ustach.
— Ciekawość parła mnie do ciebie — ciągnęła Arsinoe. — Pragnęłam się dowiedzieć, czyś znalazł prawdę na swej drodze i do czego doszedłeś. Przywdziałam męską odzież zakonną. Z bratem Juwentynem popłynęliśmy Nilem do Aleksandryi, stamtąd statek przeniósł nas do Seleucyi Antyocheńskiej, poczem z wielką karawaną syryjską wyruszyliśmy przez Apameę, Epifanię i Edesę ku granicy. Śród tysiąca niebezpieczeństw i trudów przebyliśmy pustynie Mezopotamii, od Persów opuszczone. W pobliżu miasteczka Abuzatu, po zwycięstwie pod Ktszyfonem, ujrzeliśmy twój obóz. I oto jestem. A ty cóż mi powiesz, Julianie?
Westchnął i, nie odpowiadając, spuścił głowę na piersi.
Potem rzuciwszy na nią bystre, błagalne i podejrzliwe spojrzenie, zapytał:
— Obecnie... i ty go nienawidzisz, Arsinoe?
— Nie. Dlaczego? — odpowiedziała z prostotą. — Za cóż go nienawidzieć? Czyż mędrcowie Hellady nie zbliżali się do tego, co głosi Galilejczyk? Ci, którzy w pustyni umartwiają ciało swe i duszę, dalecy są od łagodnego syna Maryi. On kochał dzieci, wolność, wesołość uczt i pyszne lilie białe. On kochał piękno, Julianie! To my tylko oddaliliśmy się od niego, pogrążyli w mgle i mroku. Ciebie wszyscy nazywają odstępcą — otóż oni sami na tę nazwę zasłużyli...
Cesarz klęczał przed Arsinoe i wznosił ku niej błagalnie oczy pełne łez, które spływały zwolna po wychudłych policzkach.