Strona:Maria Rodziewiczówna - Macierz.djvu/199: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
ort. |
|||
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 4: | Linia 4: | ||
{{tab}}Ogarnęła go ramieniem, ułożyła wygodniej.<br> |
{{tab}}Ogarnęła go ramieniem, ułożyła wygodniej.<br> |
||
{{tab}}Teraz w chacie zapanowała cisza. Świerszcze ucichły, lampa zgasła, miesiąc tylko wnętrze srebrem |
{{tab}}Teraz w chacie zapanowała cisza. Świerszcze ucichły, lampa zgasła, miesiąc tylko wnętrze srebrem |
||
zalał — i szedł po niebie ku zorzy porannej. Magda siedziała nieporuszona, ino jej oczy przez okienko w tę jasność szły i coś mówiły — ino jej usta |
zalał — i szedł po niebie ku zorzy porannej. Magda siedziała nieporuszona, ino jej oczy przez okienko w tę jasność szły i coś mówiły — ino jej usta poruszały się czasem, słowem — odetchnieniem — gdy się w duszy nie mieściło dumanie, ale ją sen nie brał, ni czuła zmęczenia. <br> |
||
ruszały się czasem, słowem — odetchnieniem — gdy się w duszy nie mieściło dumanie, ale ją sen nie brał, ni czuła zmęczenia. <br> |
|||
{{tab}}Aż srebrne światło poczęło różowieć i złocieć, i za oknem szmer przeszedł, jak drżenie rosy opadającej, i zaświergotały wróble, świtem zbudzone. Ale świat się jeszcze nie budził, bo na niebiosach tylko |
{{tab}}Aż srebrne światło poczęło różowieć i złocieć, i za oknem szmer przeszedł, jak drżenie rosy opadającej, i zaświergotały wróble, świtem zbudzone. Ale świat się jeszcze nie budził, bo na niebiosach tylko |