Strona:Maria Rodziewiczówna - Macierz.djvu/9: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
m bot poprawia formatowanie
formatowanie tekstu
 
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
{{c|I.}}
{{c|I.|w=110%|po=15px}}
{{tab}}W głuchą noc ktoś się dobijał gwałtownie do
{{tab}}W głuchą noc ktoś się dobijał gwałtownie do mieszkania „stanowego“ — w miasteczku Oranach.<br>
{{tab}}Długą chwilę urzędnik się nie odzywał, myśląc, że to wicher listopadowy szamoce okienicami, wreszcie zerwał się z posłania.<br>
mieszkania „stanowego“ — w miasteczku Oranach. <br>
{{tab}}— Kto tam? Czego? — krzyknął, zapalając światło.<br>
{{tab}}Długą chwilę urzędnik się nie odzywał, myśląc,
{{tab}}— Wasza wielebność — proszę co rychlej do dworu. Tam ubili człowieka — odparł głos za oknem.<br>
że to wicher listopadowy szamoce okienicami, wreszcie zerwał się z posłania. <br>
{{tab}}Stanowy rozbudził się w okamgnieniu. Mord nie trafia się codzień, a w Oranach nie trafiał się nawet od lat paru. Po chwili — człowiek z za okna został wpuszczony do pokoju — i podczas gdy się urzędnik ubierał — odpowiadał na żwawe zapytania.<br>
{{tab}}— Kto tam? Czego? — krzyknął, zapalając
{{tab}}— Kto zabity?... Gdzie?... Kto zabił?<br>
światło. <br>
{{tab}}— Kontrolera ubił łowczy, przy kartach, u komisarza.<br>
{{tab}}— Wasza wielebność — proszę co rychlej do dworu. Tam ubili człowieka — odparł głos za oknem. <br>
{{tab}}Stanowy rozbudził się w okamgnieniu. Mord nie trafia się codzień, a w Oranach nie trafiał się nawet od lat paru. Po chwili — człowiek z za okna został wpuszczony do pokoju — i podczas gdy się urzędnik ubierał — odpowiadał na żwawe zapytania. <br>
{{tab}}— Kto zabity?... Gdzie?... Kto zabił? <br>
{{tab}}— Kontrolera ubił łowczy, przy kartach, u komisarza. <br>
{{tab}}— Całkiem, na śmierć zabił?<br>
{{tab}}— Całkiem, na śmierć zabił?<br>
{{tab}}— Juści, bo komisarz wyleciał na ganek, i na nas
{{tab}}— Juści, bo komisarz wyleciał na ganek, i na nas wszystkich nocnych stróżów „zagwizdał“. Romana posłał po doktora, mnie do waszej wielmożności, a Markizowi kazał w progu stać.<br>
wszystkich nocnych stróżów „zagwizdał“. Romana
posłał po doktora, mnie do waszej wielmożności, a Markizowi kazał w progu stać. <br>
{{tab}}— Idź-że po uradnika — niech weźmie ze sobą
{{tab}}— Idź-że po uradnika — niech weźmie ze sobą