Strona:PL Edmondo de Amicis - Serce.djvu/081: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
Nie podano opisu zmian |
|||
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
<section begin="s81g"/>zmiarkowałem, że coś powiedzieć chce, a tylko nie śmie. I stary pan też zmiarkował.<br |
<section begin="s81g"/>zmiarkowałem, że coś powiedzieć chce, a tylko nie śmie. I stary pan też zmiarkował.<br> |
||
{{tab}}— Cóż mi powiesz? Czego chcesz?<br |
{{tab}}— Cóż mi powiesz? Czego chcesz?<br> |
||
{{tab}}— Ja... niczego.<br |
{{tab}}— Ja... niczego.<br> |
||
{{tab}}— No, to bądź zdrów, chłopcze! Do zobaczenia! Idź w spokoju.<br |
{{tab}}— No, to bądź zdrów, chłopcze! Do zobaczenia! Idź w spokoju.<br> |
||
{{tab}}Garoffi oddalił się ku drzwiom, ale rychło stanął i obrócił się do małego siostrzeńca, który poszedł za nim i patrzył na niego ciekawie.<br |
{{tab}}Garoffi oddalił się ku drzwiom, ale rychło stanął i obrócił się do małego siostrzeńca, który poszedł za nim i patrzył na niego ciekawie.<br> |
||
{{tab}}Nagle wyciągnął coś spod płaszcza i dał chłopcu do ręki mówiąc prędko: — To dla ciebie... — i wyleciał jak oparzony za drzwi.<br |
{{tab}}Nagle wyciągnął coś spod płaszcza i dał chłopcu do ręki mówiąc prędko: — To dla ciebie... — i wyleciał jak oparzony za drzwi.<br> |
||
{{tab}}Chłopczyna przyszedł do łóżka niosąc pakiet, na którym było napisane: „Daruję ci to“. Spojrzałem do wnętrza i aż krzyknąłem ze zdumienia: Było to sławne album ze zbiorem marek pocztowych biednego Garoffiego, owo album, o którym tyle zawsze gadał, na którym pokładał wszystkie swoje nadzieje i które go tyle trudów kosztowało. Skarb to był, połowa życia jego, a przecież oddał go biedaczysko na okup swej winy!<br |
{{tab}}Chłopczyna przyszedł do łóżka niosąc pakiet, na którym było napisane: „Daruję ci to“. Spojrzałem do wnętrza i aż krzyknąłem ze zdumienia: Było to sławne album ze zbiorem marek pocztowych biednego Garoffiego, owo album, o którym tyle zawsze gadał, na którym pokładał wszystkie swoje nadzieje i które go tyle trudów kosztowało. Skarb to był, połowa życia jego, a przecież oddał go biedaczysko na okup swej winy!<br> |
||
{{ |
{{Separator|20}} |
||
<br |
<br><br><section end="s81g"/> |
||
<section begin="s81d"/>{{c |
<section begin="s81d"/>{{c|w=110%|'''Mały pisarczyk z Florencji.'''}} |
||
{{c|'''Opowiadanie miesięczne.'''|w=85%}} |
|||
{{tab}}Przechodził kurs czwartej klasy w szkole elementarnej. Śliczny to był Florentczyk, z czarnymi włosami a białą twarzą, najstarszy syn pewnego urzędnika kolei żelaznych, który mając liczną rodzinę a małą pensję żył w niedostatku.<br |
{{tab}}Przechodził kurs czwartej klasy w szkole elementarnej. Śliczny to był Florentczyk, z czarnymi włosami a białą twarzą, najstarszy syn pewnego urzędnika kolei żelaznych, który mając liczną rodzinę a małą pensję żył w niedostatku.<br> |
||
{{tab}}Ojciec kochał go bardzo. Pobłażliwy był dla niego i dobry. Pobłażliwy we wszystkim, tylko nie w tym, co dotyczyło szkoły. Na tym punkcie był surowym i wymagającym, bo chłopiec musiał nauki kończyć jak najprędzej i jak najprędzej objąć jakiś urząd, żeby {{pp|po|magać}}<section end="s81d"/> |
{{tab}}Ojciec kochał go bardzo. Pobłażliwy był dla niego i dobry. Pobłażliwy we wszystkim, tylko nie w tym, co dotyczyło szkoły. Na tym punkcie był surowym i wymagającym, bo chłopiec musiał nauki kończyć jak najprędzej i jak najprędzej objąć jakiś urząd, żeby {{pp|po|magać}}<section end="s81d"/> |