Strona:Leo Lipski - Niespokojni.djvu/82: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
Anwar2 (dyskusja | edycje)
 
Status stronyStatus strony
-
Skorygowana
+
Uwierzytelniona
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
{{tab}}Zaczęła się bardzo dobrze uczyć, i to uczyć całymi wieczorami. Tymczasem rodzice bogacili się gwałtownie, ale nie chcieli się wyprowadzić, bo się już przyzwyczaili i ponieważ uważali zgodnie (!), że powodzenie jest związane z miejscem. Mieszkali więc nadal w dwóch i pół pokojach, gdzie było obskurnie. Wtedy właśnie zaprzyjaźniła się z kuzynką Joanną, starszą o siedem lat. Przyjaźń polegała na tym, że tamta opowiadała smarkatej swoje miłosne historie, co się zdarza częściej, niż można by przypuszczać.<br>
{{tab}}Zaczęła się bardzo dobrze uczyć, i to uczyć całymi wieczorami.
Tymczasem rodzice bogacili się gwałtownie, ale nie chcieli się wyprowadzić, bo się już przyzwyczaili i ponieważ uważali zgodnie (!), że powodzenie jest związane z miejscem. Mieszkali więc nadal w dwóch i pół pokojach, gdzie było obskurnie. Wtedy właśnie zaprzyjaźniła się z kuzynką Joanną, starszą o siedem lat. Przyjaźń polegała na tym, że tamta opowiadała smarkatej swoje miłosne historie, co się zdarza częściej, niż można by przypuszczać.<br>
{{tab}}W tym właśnie czasie zdarzyła się Ewie niezrozumiała przygoda, która jej się jeszcze w przyszłości kilka razy powtórzy. Zaczepił ją na ulicy pewien pan, który zaproponował, aby pojechała z nim na wycieczkę rowerem, za miasto. Pan ten miał duże czerwone ręce, owłosione, ochrypły głos, od którego dreszcz przechodził jej po kręgosłupie. Był poza tym w najwyższym stopniu wstrętny. Odpowiedziała: „Dobrze”. „Kiedy?” „W niedzielę”.<br>
{{tab}}W tym właśnie czasie zdarzyła się Ewie niezrozumiała przygoda, która jej się jeszcze w przyszłości kilka razy powtórzy. Zaczepił ją na ulicy pewien pan, który zaproponował, aby pojechała z nim na wycieczkę rowerem, za miasto. Pan ten miał duże czerwone ręce, owłosione, ochrypły głos, od którego dreszcz przechodził jej po kręgosłupie. Był poza tym w najwyższym stopniu wstrętny. Odpowiedziała: „Dobrze”. „Kiedy?” „W niedzielę”.<br>
{{tab}}Wyglądała wtedy tak: cierpiała na zanik nosa na perkato. Wystające kości policzkowe, usta prawie murzyńskie, cera krostowata, nogi za grube w kostkach, co jej również zostało.<br>
{{tab}}Wyglądała wtedy tak: cierpiała na zanik nosa na perkato. Wystające kości policzkowe, usta prawie murzyńskie, cera krostowata, nogi za grube w kostkach, co jej również zostało.<br>