Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/618: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
Wydarty (dyskusja | edycje)
 
Matlin (dyskusja | edycje)
mNie podano opisu zmian
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
{{c|III.|w=120%|po=12px}}
{{tab}}Zabrałeś przez haniebną zdradę list... wahasz się oddać mi go... Cóż to znaczy?<br>
{{c|DWAJ BRACIA DOBREGO UCZYNKU.|w=120%|po=15px}}
{{tab}}— To, że go czytałem... i że mi może się przydać.<br>
{{tab}}Faryngea, urodzony w Indjach, wiele podróżował i miał stosunki z wieloma domami handlowymi europejskimi w różnych częściach Azji, mówił bardzo dobrze po angielsku i po francusku, przenikliwy, przezorny, roztropny, doskonale się ucywilizował. Zamiast odpowiedzieć na zapytanie Rodina, wpatrywał się weń przenikliwem okiem.<br>
{{tab}}— Jakto! czytałeś go? — zawołał zmieszany na chwilę Rodin. — I cóż użytecznego dla siebie wyczytałeś w liście pana Van-Dael’a?<br>
{{tab}}Rodin, zniecierpliwiony tem milczeniem i przeczuwając, że przybycie Faryngei, ma jakiś pośredni związek z Dżalmą, powtórzył udanym tonem oziębłości.<br>
{{tab}}— Wyczytałem, mój (bracie... że jesteś również jak ja, synem Dobrego Dzieła.<br>
{{tab}}— O jakiemże to dobrem dziele mówisz?<br>
{{tab}}— Z kim mam zaszczyt mówić?<br>
{{tab}}Faryngea odpowiedział tonem szyderczej ironji.<br>
{{tab}} Nie poznajesz mnie pan?<br>
{{tab}}— Nie przypominam sobie, abym kiedy miał szczęście widzieć pana — odpowiedział Rodin ozięble.<br>
{{tab}}— Van-Dael pisze do ciebie w swym liście:<br>
{{tab}}— A ja pana poznaję, widziałem pana w zamku Cardoville w dniu rozbicia się statku parowego i trzymasztowego okrętu.<br>
{{tab}}„Posłuszeństwo i odwaga, sekret i cierpliwość, dostęp i śmiałość, ugoda i wzajemne poświęcenie się między nami, oto przymioty nasze i nasze cnoty: naszą ojczyzną jest świat cały, naszą rodziną bracia nasi, a królową Rzym“.<br>
{{tab}}— Być może, ale cóż stąd wnosisz?<br>
{{tab}}— W zamku Cardoville?... być może... w rzeczy samej, byłem tam podczas tego wypadku.<br>
{{tab}}— W owym dniu zawołałem na pana po nazwisku. Pan zapytałeś mnie, czego żądam... ja zaś odpowiedziałem: ''teraz niczego nie żądam... bracie... później wiele żądać będę''... Nadszedł czas... przychodzę żądać od pana wiele...<br>
{{tab}}— Że nasze dzieło, podobnie jak wasze, mój bracie, ma świat za ojczyznę; podobnie jak wy, za rodzinę uważamy naszych braci, a za królowę ''Bohwanją''.<br>
{{tab}}— Mój kochany panie pragnąłbym wiedzieć wprzód, z kim mam przyjemność mówić?... wszedłeś tu pan pod pozorem posłannictwa od pana Josue Van-Dael... czcigodnego negocjanta w Batawji, i...<br>
{{tab}}— Nie znam tej świętej — rzekł Rodin uniżenie.<br>
{{tab}}— Jest to nasz Rzym — objaśnił Dusiciel, i mówił dalej: — Jozue pisze jeszcze do ciebie o członkach waszego dobrego dzieła, którzy rozproszeni po całej kuli {{Korekta|ziemsiej|ziemskiej}}, pracują dla chwały Rzymu, waszej królowej. Nasi bracia także pracują w różnych krajach dla chwały Bohwanji.<br>
{{tab}}— A któż to są, panie Faryngeo?<br>
{{tab}}— Ludzie śmiali, odważni, cierpliwi, podstępni, zdradliwi, uporczywi, którzy dla powadzenia dobrego dziełu, poświęcają swój kraj, swego ojca, matkę, siostrę i brata, i którzy uważają za nieprzyjaciół wszystkich do ich towarzystwa nie należących!<br>
{{tab}}— Zdaje mi snę, że wiele być musi dobrego w duchu wyłącznie religijnym waszego dzieła... tylko poznaćby potrzeba cel jego i środki.<br>