Strona:F. A. Ossendowski - Okręty zbłąkane.djvu/182: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
Himiltruda (dyskusja | edycje) |
|||
Status strony | Status strony | ||
- | + | Uwierzytelniona | |
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{tab}}— Brawo! To była odpowiedź szczera! — zauważyła.<br> |
{{tab}}— Brawo! To była odpowiedź szczera! — zauważyła.<br> |
||
{{tab}} |
{{tab}}Elza nie odzywała się, jakgdyby zatopiona w myślach.<br> |
||
{{tab}}Wreszcie spokojnie podniosła oczy na Pitta Hardfula i rzekła:<br> |
{{tab}}Wreszcie spokojnie podniosła oczy na Pitta Hardfula i rzekła:<br> |
||
{{tab}}— A pan, kapitanie? Udało się panu znaleźć liczniejszą załogę, niż ta, którą pan rozporządzał na „Witeziu“? Tworzy pan nowe, jasne, sprawiedliwe życie?<br> |
{{tab}}— A pan, kapitanie? Udało się panu znaleźć liczniejszą załogę, niż ta, którą pan rozporządzał na „Witeziu“? Tworzy pan nowe, jasne, sprawiedliwe życie?<br> |
||
{{tab}}Pitt westchnął głęboko i z grymasem bólu potarł lewe ramię.<br> |
{{tab}}Pitt westchnął głęboko i z grymasem bólu potarł lewe ramię.<br> |
||
{{tab}}— Nie! — odparł suchym głosem. — Po odejściu z „Witezia“ skończyło się owo tworzenie... Załoga kutra okazała się bardziej podatną, niż oszalałe mrowisko ludzi z lądu! Przyglądałem się im przez kilka |
{{tab}}— Nie! — odparł suchym głosem. — Po odejściu z „Witezia“ skończyło się owo tworzenie... Załoga kutra okazała się bardziej podatną, niż oszalałe mrowisko ludzi z lądu! Przyglądałem się im przez kilka lat, podpatrywałem i podsłuchiwałem, czem żyje ludzkość cywilizowana...<br> |
||
{{tab}}Umilkł, a Elza spytała z niepokojem i natarczywością w głosie:<br> |
{{tab}}Umilkł, a Elza spytała z niepokojem i natarczywością w głosie:<br> |
||
{{tab}}— I cóż pan przedsięwziął, kapitanie?<br> |
{{tab}}— I cóż pan przedsięwziął, kapitanie?<br> |