Strona:PL Doyle - Ezaw i Jakób.pdf/39: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
 
Kejt (dyskusja | edycje)
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 3: Linia 3:
{{tab}}— Nie, nie, tu pomylić się nie można, mój drogi Watsonie. Głębszy odcisk na ziemi pochodzi oczywiście od koła tylnego, na którem opiera się ciężar jadącego. Możesz tu zauważyć kilka miejsc, gdzie tylne koło przeszło torem przedniego i zatarło płytsze ślady. — Tak więc jadący przybywał bezwarunkowo cd strony szkoły. Nie wiem, czy rower ten stoi w jakim związku z naszą sprawą i z naszem badaniem, w każdym jednak razie przyjrzyjmy się trochę jego kierunkowi, zanim opuścimy te miejsca.<br>
{{tab}}— Nie, nie, tu pomylić się nie można, mój drogi Watsonie. Głębszy odcisk na ziemi pochodzi oczywiście od koła tylnego, na którem opiera się ciężar jadącego. Możesz tu zauważyć kilka miejsc, gdzie tylne koło przeszło torem przedniego i zatarło płytsze ślady. — Tak więc jadący przybywał bezwarunkowo cd strony szkoły. Nie wiem, czy rower ten stoi w jakim związku z naszą sprawą i z naszem badaniem, w każdym jednak razie przyjrzyjmy się trochę jego kierunkowi, zanim opuścimy te miejsca.<br>
{{tab}}Zgodziłem się na jego projekt i zaczęliśmy iść za śladem, lecz, wyszedłszy z bagnistej części łąki, wnet straciliśmy go z oczu. Teraz szliśmy dalej ścieżyną i zatrzymaliśmy się dopiero w miejscu, gdzie ją przecinało źródło, rozlewające się w kałużę. Tutaj znowu widać było ślad roweru, aczkolwiek prawie zupełnie zatarty kopytami bydła. Linia, wyciśnięta przez koła, urywała się tu zupełnie, ścieżka zaś zwracała się prosto ku małemu gaikowi, zakrywającemu tyły zakładu wychowawczego Dra Huxtable. — Rower bezwątpienia musiał wyjechać z tych właśnie zarośli.<br>
{{tab}}Zgodziłem się na jego projekt i zaczęliśmy iść za śladem, lecz, wyszedłszy z bagnistej części łąki, wnet straciliśmy go z oczu. Teraz szliśmy dalej ścieżyną i zatrzymaliśmy się dopiero w miejscu, gdzie ją przecinało źródło, rozlewające się w kałużę. Tutaj znowu widać było ślad roweru, aczkolwiek prawie zupełnie zatarty kopytami bydła. Linia, wyciśnięta przez koła, urywała się tu zupełnie, ścieżka zaś zwracała się prosto ku małemu gaikowi, zakrywającemu tyły zakładu wychowawczego Dra Huxtable. — Rower bezwątpienia musiał wyjechać z tych właśnie zarośli.<br>
{{tab}}Sherlock Holmes usiadł na przydrożnym kamieniu, podparł brodę rękami i zamyślił się głęboko. Stałem obok niego, nie mówiąc ani sło-
{{tab}}Sherlock Holmes usiadł na przydrożnym kamieniu, podparł brodę rękami i zamyślił się głęboko. Stałem obok niego, nie mówiąc ani {{pp|sło|wa}}