Strona:Władysław Orkan - Nowele.djvu/122: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
 
Status stronyStatus strony
-
Skorygowana
+
Uwierzytelniona
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
{{tab}}— A kieloz to w dulorze? — spytała ciekawie jakaś kobieta.<br />
{{tab}}— A kieloz to w dulorze? — spytała ciekawie jakaś kobieta.<br>
{{tab}}— Bedzie z półtrzecia reńskiego... — objaśniał gazda.<br />
{{tab}}— Bedzie z półtrzecia reńskiego... — objaśniał gazda.<br>
{{tab}}— Oj rety! To jaze telo!... — dziwowała się kobiecina.<br />
{{tab}}— Oj rety! To jaze telo!... — dziwowała się kobiecina.<br>
{{tab}}Na uboczu stało parę dziewcząt, poglądając smutnie na odjeżdżających. Niejedna myślała o „swoim, cy tyz wnetki wróci, cy o niej nie zabocy. Godają, ze w Peszcie niemało dziewek, — to i łocwo mogą ij odbić chłopca...“<br />
{{tab}}Na uboczu stało parę dziewcząt, poglądając smutnie na odjeżdżających. Niejedna myślała o „swoim, cy tyz wnetki wróci, cy o niej nie zabocy. Godają, ze w Peszcie niemało dziewek, — to i łocwo mogą ij odbić chłopca...“<br>
{{tab}}Długo jeszcze rozprawiała gromadka; wreszcie poczęli się rozchodzić ludziska, to na nieszpór, to do chałupy. „Ot, zycanie“ — każdy w swoją stronę. Rynek się opróżnił, tylko jeszcze pod wieczór paru pijaków szukało drogi po omacku, albo Izaak jaki starozakonny przesunął się spacerując powoli w swoim długim półjedwabnym chałacie...<br />
{{tab}}Długo jeszcze rozprawiała gromadka; wreszcie poczęli się rozchodzić ludziska, to na nieszpór, to do chałupy. „Ot, zycanie“ — każdy w swoją stronę. Rynek się opróżnił, tylko jeszcze pod wieczór paru pijaków szukało drogi po omacku, albo Izaak jaki starozakonny przesunął się, spacerując powoli w swoim długim półjedwabnym chałacie...<br>
{{tab}}Minęło parę dni. Pochmurno było na niebie i na ziemi, dżdżysto i posępno, jak „zycanie przed wiesną...“<br />
{{tab}}Minęło parę dni. Pochmurno było na niebie i na ziemi, dżdżysto i posępno, jak „zycanie przed wiesną...“<br>
{{tab}}Śnieg ledwo się stopił na kamienistej powierzchni, a już, dysząc zimą, występowała szara, mokra ziemia, deszczem i trudem chłopa urobiona z rozsypanych kamieni — sam rozsypujący się piaskowiec, zmuszony wilgocią coroczną i mozolną uprawą wydawać karmę jałową dla chłopa.<br />
{{tab}}Śnieg ledwo się stopił na kamienistej powierzchni, a już, dysząc zimą, występowała szara, mokra ziemia, deszczem i trudem chłopa urobiona z rozsypanych kamieni — sam rozsypujący się piaskowiec, zmuszony wilgocią coroczną i mozolną uprawą wydawać karmę jałową dla chłopa.<br>
{{tab}}Zaorane wertepy skalne, dawniej pastwiska —
{{tab}}Zaorane wertepy skalne, dawniej pastwiska —