Strona:PL Barczewski - Kiermasy na Warmji.djvu/90: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
Status strony | Status strony | ||
- | + | Przepisana | |
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{tab}}Równoć co! — |
{{tab}}Równoć co! — ogania się stryj — Pojecháł do Westfál na robota, bo zjechał z mniejsca. Ciantá jek łosa żona zachorowała po dziecku to łumerło wnet, po niam łumerła i śnieszka, a że zápsisáł zjekiegoś strachu mąż wszo na żona, po ji śnierci dostało sia ji przyjacielom, a łon poszed z pacham do rowu.<br> |
||
{{tab}}— Cistá kara |
{{tab}}— Cistá kara {{korekta|Boská|Boská —}} zatwierdza stryj wartemborski. Ale też tan gałgán pochodzi z parasiji bez ksiandza; gdzie przez długi cias ni ma ksiandza, tam sia lud rozpsuje. Co to sia stanie, kiedy ziancy ksiajży wymrze, a drugich náma nie przyślą?<br> |
||
{{tab}}— Niech |
{{tab}}— Niech náma też sztudant pozie, czy sia i teráz jeszcze można łoksiajżyć.<br> |
||
{{tab}}— Owszem, można, choć |
{{tab}}— Owszem, można, choć z trudnością. Na Warmji, w Pelplinie i w wielu innych diecezjach pozamykali {{Rozstrzelony|z rządu}} seminarja, czyli kamienne domy w Prusach, ale biskupi posyłają swoich kleryków do Rzymu lub do katolickiej Bawarii i po święceniach przyjmą ich na powrót i ustanowią w parafji, gdzie ich brak.<br> |
||
{{tab}}— Brák |
{{tab}}— Brák jich wszáńdzie, my już tyle lát ksiandza ni máwa, a dłuży jeszcze w Klewkach, w Jonkozie i po drugich parasijach — złości się Pajtuński — my nie ráz psiajśćią groziwa tam, co te prawa majowe łukuli; łobáczyta wy młodzi, boć my starzy już nie doczkáwa: przydzie do duży wojny, gdzie Bóg tych pyszałków strąci z stolicy potajżnych...<br> |
||
{{tab}}— |
{{tab}}— Słuchájta jano, poziam wáma, jek to jidzie w parasiji bez {{korekta|ksiandza..|ksiandza....}} Pojechalim do Sząbruka w kmotry. A że tam ksiądz łumer, musielim do chrztu do Gietrzwáłda. Na drugi dziań buła niedziela. W Sząbruku w niedziela nie buło ksiandza, ale zwónili i brząkali jek zawdy na nabożaństwo. Poślim też. Po godzinkach przecytáł szulnistrz lekcjá i ewangeljá. Smutno sia siało: na kázanica nicht nie wchodzi; ksiandza Rysiewskiego, co tak dobrze praziuł, już przykruła {{korekta|ziamnia|ziamnia —}} nie daleko zákrystyji na smantárzu — a drugamu nie wolno, bo Bismark zakázáł. ...Powstáł płacz... Ale przyszło gorzy. Zwonuszek do mszy łodzywá sia; chłopcy w komeszki i |
||
{{tab}}Smutno sia siało: na kćizanica nicht nie wchodzi; ksiandza Rysiewskiego, co tak dobrze praziuł, już przykruła ziamnia nie daleko zakrystyji na smanlarz.ii — a drugamu nie wolno, bo Bismark zakázáł. ...Powstał płacz... Ale przyszło gorzy. Zwonuszek do mszy łodzywa sia; chłopcy w komeszki i |