Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga II.djvu/61: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
 
drobne redakcyjne
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 9: Linia 9:
{{tab}}Stara kuma Kateryna o groźnie wzniesionych brwiach i dobrotliwym uśmiechu, wyjmując fajkę z ust, niespodzianie przerwała Duwydowi:<br>
{{tab}}Stara kuma Kateryna o groźnie wzniesionych brwiach i dobrotliwym uśmiechu, wyjmując fajkę z ust, niespodzianie przerwała Duwydowi:<br>
{{tab}}— Nie, nie, Duwydku — cedziła słodko — należne jej miano takie, gorszy żeński ród od męskiego. Są baby wiedźmy z ogonami, a o mężczyznach nie słychać tego. A cóż dopiero u czortów — splunęła i pociągnęła fajkę.<br>
{{tab}}— Nie, nie, Duwydku — cedziła słodko — należne jej miano takie, gorszy żeński ród od męskiego. Są baby wiedźmy z ogonami, a o mężczyznach nie słychać tego. A cóż dopiero u czortów — splunęła i pociągnęła fajkę.<br>
{{tab}}Ten i ów z gazdów kiwał głową z poważnym uśmiechem i mruknął: „oj, należne“. Przez stół gazdowski przeszło szmerem: /<br>
{{tab}}Ten i ów z gazdów kiwał głową z poważnym uśmiechem i mruknął: „oj, należne“. Przez stół gazdowski przeszło szmerem:<br>
{{tab}}— Należne! należne!<br>
{{tab}}— Należne! należne!<br>
{{tab}}Poperecznyk chyba sam jeden tylko szczerzył zęby, śmiał się niepoprawnie.<br>
{{tab}}Poperecznyk chyba sam jeden tylko szczerzył zęby, śmiał się niepoprawnie.<br>