Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga II.djvu/74: Różnice pomiędzy wersjami

(Brak różnic)

Wersja z 22:16, 27 maj 2020

Ta strona została przepisana.

czytamy. Najsłodsze te dramaty o kochających parach. To rozkosz, czytaj, czytaj dzień i noc zimą i latem. Jeden dramat, jakże im tam, aha, Otelio i Dyzdymona. Ach ten Otelio, nie dość mu, że czarny a ma taką żonę, siedziałby cicho! A on taki zajadły na tę biedną kobiecinę. Broń Boże wpaść w ręce takiemu, zagadać by nie można do nikogo. Za to zakochany: bucha i bucha. Bidny Otelio. A drugi dramat: Romeo i Julia. To śliczne, to uczuciowe. A dla naszych gości Anglilcanów to na nic. Skądże im do Julii? Ani do panienek ani do tańca, ani do różańca. Do wody i do wody. Gdzież im do Otelia? Milczą jak ryby. Dobrze, że czasem pochłepcą sobie trochę porzeczniaku, bo nie wiem czym ich zabawić. Może by który gadał, ale kiedy zatka gębę fajką, to czasem tylko spod fajki zakwacze tak: — „uwe-uweu.“ Potem naciąga kalosze aż pod brzuch i brodzi po wodzie przeciw prądowi jak ryba. Z tej wody tacy chudzi, wymoczeni. A język? Mówią, że zalatuje na niemiecki. Skądże? Ja nałykałam się niemczyzny od panienek kasztelanowej i na Bukowinie też byłam, aż w Storożyńcu, ja już wiem. Anglikanin wciąż gorące kartofle trzyma w gębie i tak rozmawia. Inny by się sparzył, a on tak przez całe życie. Ja wciąż na to biję, że oni jeden drugiego nie rozumieją, a mój jegomość uparł się, że rozumieją. Ciekawa jestem jakie ich kobiety, czy także wymoczone. Jeszcze ich nie widziałam. Francuski język to po rumuńsku, tylko lepiej zaprasowany, to tak, ale angielski broń Boże. No i cóż z tą biedną Kałynką? — Nie czekając na odpowiedź mówiła dalej: — Taka bladość do czego to podobne. To z tego tuhego roku. Nacierpiał się naród tam na Podgórzu. I z pracy. Ja już wiem. Ale ja na to nie pozwolę. Ja już ją odprasuję, odprasuję — wołała z uniesieniem. Odetchnęła głęboko: — Podjadłam sobie trochę, chciałabym zobaczyć Kałynkę.
— My po obiedzie, chcieliśmy już wyjść na carynkę.
— A to dobrze. Już wiem.
Maksymko zmówił stojąco krótką modlitwę, powoli wstawali i ruszali wszyscy. Księdzowa pierwsza wytoczyła się w pośpiechu do sąsiedniej izby.