Strona:Maria Rodziewiczówna - Błękitni.djvu/62: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
Status strony | Status strony | ||
- | + | Skorygowana | |
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{tab}}Bardzo późno widzieć ich jeszcze można było w cienistych szpalerach parku, przechadzających się powoli, rozmawiających zcicha. Księżna się śmiała srebrzyście; on się do niej pochylał w dyskretnym szepcie. Tylko ta jego maska zimna, nagłemi kurczami bólu niekiedy krzywiona, pozostała bez zmiany, gdy usta mówiły komplementy.<br> |
{{tab}}Bardzo późno widzieć ich jeszcze można było w cienistych szpalerach parku, przechadzających się powoli, rozmawiających zcicha. Księżna się śmiała srebrzyście; on się do niej pochylał w dyskretnym szepcie. Tylko ta jego maska zimna, nagłemi kurczami bólu niekiedy krzywiona, pozostała bez zmiany, gdy usta mówiły komplementy.<br> |
||
⚫ | |||
<br><br> |
<br><br><br> |
||
⚫ | |||
<br><br> |