Strona:PL Eliza Orzeszkowa O nacjonalizmie żydowskim 1 4.jpg: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
Seboloidus (dyskusja | edycje) m lit. |
|||
Status strony | Status strony | ||
- | + | Uwierzytelniona | |
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{pk|do|bry}} uchodzi; ale, najpewniej, było też wiele sentymentu zupełnie szczerego i którego naiwność, w narodzie tak roztropnym, zdumienie obudzała. Gdyby moment ten nie pękł jak bańka mydlana pod dmuchnięciem ust, z jednej strony prawodawczych, a z drugiej chuliganowych, gdyby dłużej był potrwał, asymilacja stałaby się szybką, powszechną i nawet purpurą gorącej miłością zaprawioną. Tak jest. Śmiem tak twierdzić na pewno.<br> |
{{pk|do|bry}} uchodzi; ale, najpewniej, było też wiele sentymentu zupełnie szczerego i którego naiwność, w narodzie tak roztropnym, zdumienie obudzała. Gdyby moment ten nie pękł jak bańka mydlana pod dmuchnięciem ust, z jednej strony prawodawczych, a z drugiej chuliganowych, gdyby dłużej był potrwał, asymilacja stałaby się szybką, powszechną i nawet purpurą gorącej miłością zaprawioną. Tak jest. Śmiem tak twierdzić na pewno.<br> |
||
{{tab}}Przypatrywaliśmy się zjawisku ze strony w |
{{tab}}Przypatrywaliśmy się zjawisku ze strony w milczeniu, ale z uwagą wielką i z takiemi uczuciami, jakie w nas ono budzić musiało; wiemy więc dobrze, co i jak było. Słyszeliśmy też, jak zegar czasu wybijał koniec złotej ery. Bańka mydlana pękła, sen arkadyjski pierzchnął — a tego, co pozostało, wyliczać nie można i nie potrzeba, bo wszyscy o tem wiemy, a najdobitniej wiedzą o tem sami żydzi.<br> |
||
{{tab}}Coż więc dziwnego, że, po obudzeniu się z arkadyjskiego snu, po zniknięciu tęczowych barw bańki mydlanej, żydzi, spoglądając na ubiory swoich dzieci, językiem, którym mówić nauczyli się i już przywykli, samych siebie zapytywali: Czemże, kimże jesteśmy? Bo jarmiaczki, obciskujące postacie dziecięce i brzmienie wyrazów, z ust wychodzących, choćby towarzyszyła im najszykowniej i najstoliczniej oddawana końcówka ''s'', nie stanowią istoty narodowości. Ażeby integralną częścią narodowości jakiej czuć się, trzeba ją kochać. Czy oni mogli trwać w miłości powziętej?<br> |
{{tab}}Coż więc dziwnego, że, po obudzeniu się z arkadyjskiego snu, po zniknięciu tęczowych barw bańki mydlanej, żydzi, spoglądając na ubiory swoich dzieci, językiem, którym mówić nauczyli się i już przywykli, samych siebie zapytywali: Czemże, kimże jesteśmy? Bo jarmiaczki, obciskujące postacie dziecięce i brzmienie wyrazów, z ust wychodzących, choćby towarzyszyła im najszykowniej i najstoliczniej oddawana końcówka ''s'', nie stanowią istoty narodowości. Ażeby integralną częścią narodowości jakiej czuć się, trzeba ją kochać. Czy oni mogli trwać w miłości powziętej?<br> |
||
{{tab}}I jak raz w tej samej chwili na Zachodzie powstali mężowie z imionami: Hertz, Nordau, Zangwill i na wszystkich pięć części świata rzucili hasło: Sjon! a potem Ito! Sjonizm i Itoizm! (terytorjalizm).<br> |
{{tab}}I jak raz w tej samej chwili na Zachodzie powstali mężowie z imionami: Hertz, Nordau, Zangwill i na wszystkich pięć części świata rzucili hasło: Sjon! a potem Ito! Sjonizm i Itoizm! (terytorjalizm).<br> |