|autor=Bolesław Leśmian
|sekcja=''[[Łąka (zbiór)|Łąka]]''
|sekcja2=''W zwiewnych nurtach kostrzewy''
|poprzedni=[[Oto słońce przenika...]]
|następny=[[Przyśpiew]]
}}
{{JustowanieStart}}
<poem>
<pages index="Łąka (Bolesław Leśmian)" from="PL Bolesław Leśmian-Łąka 029.jpeg" fromsection="wiosna" to="PL Bolesław Leśmian-Łąka 029.jpeg" tosection="wiosna" />
Takiej wiosny rzetelnej, jaką w swym powiecie
{{JustowanieKoniec}}
Widział Jędrek Wysmółek — nikt nie widział w świecie!
Poprzez okno karczemne łeb w bezmiar wyraził
I o mało się w durną mgłę nie przeobraził!
Lecz umocnił się w karku i nieco przybladłszy,
Łbem pochwiał dla otuchy, i splunął i patrzy...
Jego własna chałupa wraz z babą i sadem
Odwróciła się nagle nieproszonym zadem.
Wieprz-znajomek, nie większy na pozór od snopa,
Biegnie w skradzionych portkach Magdzinego chłopa.
Ryj mu Lilią zakwita! Czar bije od przodu!
I z wołaniem: „Gdzie Magda?” — pcha się do ogrodu!
Wóz drabiasty, jaskółczej doznając uciechy,
Z okrzykiem: „Co ja robię?” — frunął ponad strzechy.
A wójt w ślad mu się jarzy to modry, to złoty
I zębami przedrzeźnia znikłych kół turkoty.
Wywróconą na opak do rowu ulicą
Mknie Kachna i płonącą powiewa spódnicą.
Wichrzy się i pokłębia i upałem bucha,
Cała w ogniu i szumie! Pożar — nie dziewucha!
Skry miota wedle woli — nie szuka powodu,
I z szeptem: „Moja wina!” — dymi się od spodu!
A Maciej — ten z przeciwka, co to brak mu klepki,
Konno dybie w niebiosy wesoły i krzepki!
Cały w różach i malwach, coraz nieznajomszy
Pyskiem w niebie wydziwia, jakby służył do mszy.
Tuż obok, jak to bywa między błękitami,
Przelatuje siedząco Pan Bóg z aniołami.
A ten wrzeszczy od rzeczy i na koniu pstroku
To skoczy, to zje malwę, to ginie w obłoku!
</poem>
{{TekstPD|Bolesław Leśmian}}
|