Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Komedjanci.djvu/362: Różnice pomiędzy wersjami

(Brak różnic)

Wersja z 18:21, 3 sie 2020

Ta strona została przepisana.

kieliszków, mimo to podchmielił nieco; a Galicjanin wstał od stołu, jakby parę szklanek wody wychylił. Co miał się wygadać, baron jeszcze Sylwana wyegzaminował; ale Wołyniak, acz cięty, z pozorną szczerością kłamał jak po trzeźwemu, z trochą tylko śmielszej przesady, o dobrach ojca, o znaczeniu rodziny i t. p. A gdy młode hrabię chciało zkolei pociągnąć na konfesatę przybysza, od pierwszych zapytań siwak tak się zaciął, że zeń i pół słowa dobyć już nie było podobna, prócz dowcipnych żarcików i anegdotek.
Wyciągnięci na stołkach karczemnych, które dla wygody Ocieski poduszkami poukładał, ziewali nasi podróżni, gdy Sylwan, jakby odniechcenia, zaproponował karty. Baron się na nie zgodził zaraz i z ochotą. A że w podróżnych bagażach Sylwana, prócz win i wódek, cygar i tym podobnych zapasów, było zawsze kilka talij kart na wszelki wypadek, przyniesiono je zaraz. Siedli do ecarté, po dukacie punkt, wedle projektu barona, który drożej grać się nie ofiarował — Dla Sylwana było to bardzo drogo; ale jak się wymówić, udając wielkiego pana?
Baron dowiódł zaraz człowieka dobrego wychowania; grał jak anioł (wyrażenie Sylwana), spokojnie, zimno, a nadewszystko szczęśliwie; grywał z krwią zimną, a gracz doskonały i niezmiernie baczny. Koniec końcem Sylwan przegrał kilkanaście dukatów wesoło, i na tem się jakoś skończyło; o drobnostkę przyszło się rozegrać sztosa i to wykonał baron zręcznie, gładko, a z wielka zawsze i pańską fantazją. Gdy przyszło się rozchodzić, Ocieski dostał kilka dukatów i rozstali się w najlepszej komitywie.
Sylwan wszakże skrzywił się, obrachowawszy, co go ten wieczór kosztował, a jak mało z niego skorzystał; ale cieszył się i tem, że barona niejako zmusił do dalszych z sobą stosunków. Następnych dni kilka, bo się. jakoś pomału do tej Warszawy wlekli, widywali się codzień. Baron już nie potrzebował wypytywać hrabiego, dobywszy z niego, co tylko było moż-