Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Komedjanci.djvu/390: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
 
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 4: Linia 4:
{{tab}}— A! wiem o tem; dopóki? tego mi nie powiesz.<br>
{{tab}}— A! wiem o tem; dopóki? tego mi nie powiesz.<br>
{{tab}}— Mówiłem: zawsze.<br>
{{tab}}— Mówiłem: zawsze.<br>
{{tab}}— „Zawsze“ bywa rokiem, miesiącem i tygodniem. Wacław się męczył, ale zmuszał się do utrzymania<br>
{{tab}}— „Zawsze“ bywa rokiem, miesiącem i tygodniem. Wacław się męczył, ale zmuszał się do utrzymania obojętności; Frania na ustach Cesi i jej imię, wymawiane nieustannie, robiło na nim przykre, dojmujące włażenie; a tu rozmowy zmienić nie było sposobu.<br>
{{tab}}obojętności; Frania na ustach Cesi i jej imię, wymawiane nieustannie, robiło na nim przykre, dojmujące włażenie; a tu rozmowy zmienić nie było sposobu.<br>
{{tab}}— Rozumiem, zdaje mi się, i wieś, i ten dworek, i to życie, — dorzuciła Cesia po chwili — ale, oceniając je, nie pojmuję, jak w tej atmosferze poetyczna dusza wytrwać może, co chwila rozbijając się o prozę i rzeczywistość.<br>
{{tab}}— Rozumiem, zdaje mi się, i wieś, i ten dworek, i to życie, — dorzuciła Cesia po chwili — ale, oceniając je, nie pojmuję, jak w tej atmosferze poetyczna dusza wytrwać może, co chwila rozbijając się o prozę i rzeczywistość.<br>
{{tab}}— Poezja niekoniecznie wszystka jest w atłasach i zlocie! — zawołał Wacław. — Bóg nią i siermięgi ozłaca.<br>
{{tab}}— Poezja niekoniecznie wszystka jest w atłasach i zlocie! — zawołał Wacław. — Bóg nią i siermięgi ozłaca.<br>