Strona:Karol May - Sępy skalne.djvu/151: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
 
Anwar2 (dyskusja | edycje)
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
{{tab}}Ciężki Mokasyn dobiegł do brzegu wulkanu, nachylił się nad swymi ludźmi i uderzył ich pięścią. Nie drgnęli nawet. Schwycił jednego za ramiona i uniósł do połowy. Spoglądała nań para bezdusznych, nieruchomych oczu. Zobaczył w głowie Indjanina dwie dziury — strzał przebił czoło nawylot. Przerażony, opuścił czerwonego i podniósł się czem prędzej. Twarz wodza wykrzywił grymas przerażenia.<br>
{{tab}}Ciężki Mokasyn dobiegł do brzegu wulkanu, nachylił się nad swymi ludźmi i uderzył ich pięścią. Nie drgnęli nawet. Schwycił jednego za ramiona i uniósł do połowy. Spoglądała nań para bezdusznych, nieruchomych oczu. Zobaczył w głowie Indjanina dwie dziury — strzał przebił czoło nawylot. Przerażony, opuścił czerwonego i podniósł się czem prędzej. Twarz wodza wykrzywił grymas przerażenia.<br>
{{tab}}Ogallalla me mogli pojąć zachowania się Ciężkiego Mokasyna i obu wojowników. Zbliżyli się do nich, niektórzy nachylili nad zabitymi i natychmiast cofnęli ze zgrozą, A do tego przyłączyło się coś jeszcze okropniejszego. Syk i świst gejzeru umilkł już prawie zupełnie i przestał zagłuszać inne dźwięki. Z rzeki więc teraz rozlegał się wyraźnie w ściekły poryk. Oczy wszystkich Ogallalla zwróciły się w tym kierunku i zobaczyli czarną olbrzymią postać, potrząsającą wielką, mocną gałęzią. Kapała z tej niesamowitej postaci brudna zielonożółta szumowina. Obwiązywały ją splątane wodorosty i napoły zgniłe sitowie.<br>
{{tab}}Ogallalla me mogli pojąć zachowania się Ciężkiego Mokasyna i obu wojowników. Zbliżyli się do nich, niektórzy nachylili nad zabitymi i natychmiast cofnęli ze {{Korekta|zgrozą,|zgrozą.}}<br>
{{tab}}A do tego przyłączyło się coś jeszcze okropniejszego. Syk i świst gejzeru umilkł już prawie zupełnie i przestał zagłuszać inne dźwięki. Z rzeki więc teraz rozlegał się wyraźnie w ściekły poryk. Oczy wszystkich Ogallalla zwróciły się w tym kierunku i zobaczyli czarną olbrzymią postać, potrząsającą wielką, mocną gałęzią. Kapała z tej niesamowitej postaci brudna zielonożółta szumowina. Obwiązywały ją splątane wodorosty i napoły zgniłe sitowie.<br>
{{tab}}Dziarski murzyn, który musiał się przedrzeć przez istny półwysep roślinności, nie zadawał sobie trudu pozbycia się owej ozdoby. Wyglądał więc jak zaziemskie fantastyczne stworzenie. Jeśli dodamy jego ryki, jego wirujące gałki oczne, jego potężne błyszczące uzębienie — to chyba nie zdziwimy się, że Ogal-
{{tab}}Dziarski murzyn, który musiał się przedrzeć przez istny półwysep roślinności, nie zadawał sobie trudu pozbycia się owej ozdoby. Wyglądał więc jak zaziemskie fantastyczne stworzenie. Jeśli dodamy jego ryki, jego wirujące gałki oczne, jego potężne błyszczące uzębienie — to chyba nie zdziwimy się, że Ogal-