Strona:PL Le Rouge - Więzień na Marsie.pdf/73: Różnice pomiędzy wersjami

(Brak różnic)

Wersja z 10:13, 12 sie 2020

Ta strona została przepisana.

ne, przecinając jasną smugą rudawe cienie żółtej łozy i czerwonych buków.
Miał ogromną ochotę biec, uczuwał potrzebę ruchu, — lecz nie śmiał tego uczynić, gdyż miał wrażenie, że ktoś idzie wciąż za nim krok w krok i czuł ciepło jego oddechu na swojej szyi.
Słychać było jak stworzenia jakieś gryzły w konarach drzew owoce; pnie, powalone wiatrem, jęczały za jego powiewem, w dali źródło szemrało łkając. Wszystkie te odgłosy powiększały grozę Roberta. Wspomnienia z czytanych opowiadań o dziwacznych mieszkańcach innych planet obiegły go tłumnie.
Czy Mars jest zamieszkanym przez ludożercze zwierzęta o kształtach potwornych, czy przez istoty z wyższą kulturą, rozporządzające cudownemi środkami nieznanej ludziom wiedzy?
Myśli te kłębiły się w jego mózgu i miał duszę tak zalęknioną, jak pierwsi ludzie po znalezieniu się w pierwotnych latach. Wielkie nietoperze przelatywały przed nim cicho na swoich aksamitnych skrzydłach a on myślał o skrzydlatych djablikach, złośliwych karłach i nocnych straszydłach, spędzających dzień cały w grotach lub wypróchniałych drzewach, a wychodzących nocą, na podobieństwo bajecznych wampirów, aby wysysać krew ze śpiących ofiar.
Uczucie samotności i opuszczenia opanowało go z taką siłą, że tracił zmysły. Cicha noc i las spokojny, przejęty wonią dojrzałych liści i ziemi wilgotnej, wydawały mu się pełnemi niebezpieczeństw: strach samotności mroził mu serce. Dawna ojczysta planeta, Ziemia, którą teraz mógł z trudnością odnaleźć tylko jako nikłą, świetlną plamkę w olbrzymich przestworzach nie-