Strona:PL Le Rouge - Więzień na Marsie.pdf/75: Różnice pomiędzy wersjami

 
(Brak różnic)

Aktualna wersja na dzień 11:17, 12 sie 2020

Ta strona została przepisana.

nowe światy... Przeciw niebezpieczeństwu i nieprzyjaciołom jestem zaopatrzonym w skarby odwieczne wiedzy ludzkiej; czy zwyciężę, czy będę pokonanym, zawsze osiągnę cel, do którego dążyłem: wypełnię kartę, którą zapisać chciałem i posłannictwo moje bezużytecznem nie będzie! Nie mam więc prawa ani skarżyć się, ani obawiać!
Robert, ożywiony tym wybuchem uniesienia, odzyskał całkowicie swe władze umysłowe. Szczególność położenia podniecała jego energję i rzeźkim krokiem szedł w dalszą drogę.
Zostawiwszy daleko po za sobą źródło i polankę, zagłębił się w długą aleje, o gruncie pokrytym brunatnym i miękkim jak aksamit mchem.
Gdyby ziemscy przyjaciele młodego inżyniera mogli go teraz ujrzeć idącego wielkiemi krokami, bez oznaczonego kierunku, ścieżynami dzikiego lasu, nie poznaliby go z pewnością. Wychudły jak szkielet, o ramionach zgarbionych, twarzy zniszczonej, włosy i zarost miał w nieładzie i prawie siwe. Całym jego ubiorem był worek bawełniany, służący mu przedtem za całun; drżał pod nim, choć jeszcze nie było bardzo zimno. Zbolałe swe nogi okręcił pasami z kory drzewnej, tworząc z nich rodzaj sandałów. Nakoniec, nadmiernie długie, zaostrzone paznokcie, nadawały mu raczej wygląd człowieka z epoki kamiennej, aniżeli sławnego inżyniera, którym w swoim czasie zajmowały się wszystkie pisma.
Obecnie, mając już pewność, iż opuścił rodzinną planetę oraz że to, co brał za las kanadyjski lub syberyjski, było cząstką powierzchni Marsa, szedł wciąż wielkiemi krokami. Robił to zarówno dla rozgrzania