Strona:PL Zola - Marzenie.djvu/125: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
Wydarty (dyskusja | edycje)
 
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 2: Linia 2:
{{tab}}Anielka ze łzami mówiła dalej:<br>
{{tab}}Anielka ze łzami mówiła dalej:<br>
{{tab}}— O, Eminencjo, kocham go za wszystko, za ród jego i bogactwo. Chciałabym żyć z nim w zbytku i wspaniałości, nie widzieć łez i smutku. Widzę się w brokatach i złotogłowiu, okryta perłami i drogiemi kamieniami. Mam konie, powozy, przechadzam się po wielkich parkach w otoczeniu paziów. Eminencjo, czy to brzydko kochać go zato, że spełnił wszystkie moje dziecinne marzenia, deszcz złoty z bajek czarodziejskich.<br>
{{tab}}— O, Eminencjo, kocham go za wszystko, za ród jego i bogactwo. Chciałabym żyć z nim w zbytku i wspaniałości, nie widzieć łez i smutku. Widzę się w brokatach i złotogłowiu, okryta perłami i drogiemi kamieniami. Mam konie, powozy, przechadzam się po wielkich parkach w otoczeniu paziów. Eminencjo, czy to brzydko kochać go zato, że spełnił wszystkie moje dziecinne marzenia, deszcz złoty z bajek czarodziejskich.<br>
{{tab}}Dumna, wyprostowana, stała teraz przed nim, śmiało patrząc mu w oczy. Odnajdywał w niej tamtą zmarłą, jej czar młodości, wdzięczny urok jasnego kwiatu. Ta historja miłosna rozdzierała mu zasklepione rany Trawił noce w łkaniach i pokucie. Ale nic nie zdradzało jego męki. Niewzruszony, tłumił bicie serca; milczał i krył swe cierpienia pod pozorem obojętności.<br>
{{tab}}Dumna, wyprostowana, stała teraz przed nim, śmiało patrząc mu w oczy. Odnajdywał w niej tamtą zmarłą, jej czar młodości, wdzięczny urok jasnego kwiatu. Ta historja miłosna rozdzierała mu zasklepione {{korekta|rany|rany.}} Trawił noce w łkaniach i pokucie. Ale nic nie zdradzało jego męki. Niewzruszony, tłumił bicie serca; milczał i krył swe cierpienia pod pozorem obojętności.<br>
{{tab}}— Litości, — błagała, — oddaję mój los w twe ręce, panie.<br>
{{tab}}— Litości, — błagała, — oddaję mój los w twe ręce, panie.<br>
{{tab}}Nic nie mówił, stał wysoki i wyprostowany w swej czarnej sutannie wśród zapadającego mroku. Widziała tylko jego oczy, błyszczące gniewem, czy litością?<br>
{{tab}}Nic nie mówił, stał wysoki i wyprostowany w swej czarnej sutannie wśród zapadającego mroku. Widziała tylko jego oczy, błyszczące gniewem, czy litością?<br>