Strona:PL Zola - Marzenie.djvu/144: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
Wydarty (dyskusja | edycje)
Nie podano opisu zmian
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 10: Linia 10:
{{tab}}Powoli chodziła po pokoju. On, zrozpaczony, milczał.<br>
{{tab}}Powoli chodziła po pokoju. On, zrozpaczony, milczał.<br>
{{tab}}— Myślałam, że cię nie kocham już, ale omyliłam się. Gdy cię ujrzałam u moich nóg, serce zabiło mi, byłam gotowa pójść wszędzie za tobą. A teraz nie wiem, czemu nie mogę opuścić tego pokoju, przykuta niewidocznemi więzami.<br>
{{tab}}— Myślałam, że cię nie kocham już, ale omyliłam się. Gdy cię ujrzałam u moich nóg, serce zabiło mi, byłam gotowa pójść wszędzie za tobą. A teraz nie wiem, czemu nie mogę opuścić tego pokoju, przykuta niewidocznemi więzami.<br>
{{tab}}Stanęła przy łóżku, wróciła do szafy; patrzała teraz z bólem na białe ściany, biały sufit; wszystko to stanowiło część jej istoty i nie miała sił rozstać się z temi przedmiotami. Oczy jej przyciągnął teraz kwiat na krosnach; nie skończy go nigdy, jeśli ucieknie jak winowajczyni, Stanęły przed nią lata pracy, lata, pełne ciszy, spokoju i uczciwości. Odtrącała od siebie myśl grzechu; cichy domek
{{tab}}Stanęła przy łóżku, wróciła do szafy; patrzała teraz z bólem na białe ściany, biały sufit; wszystko to stanowiło część jej istoty i nie miała sił rozstać się z temi przedmiotami. Oczy jej przyciągnął teraz kwiat na krosnach; nie skończy go nigdy, jeśli ucieknie jak winowajczyni. Stanęły przed nią lata pracy, lata, pełne ciszy, spokoju i uczciwości. Odtrącała od siebie myśl grzechu; cichy domek