Strona:PL Zola - Marzenie.djvu/150: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
Wydarty (dyskusja | edycje)
 
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
{{pk|Ko|cha}} ją i żyć bez niej nie może. Czy zabije ich oboje? Co znaczy chwata rodu i majątku, gdy można dwoje ludzi uszczęśliwić! Składał ręce, prosił, błagał, żądał zgody, nareszcie groził. Biskup odpowiedział jednem słowem: — „Nigdy!“<br>
{{pk|Ko|cha}} ją i żyć bez niej nie może. Czy zabije ich oboje? Co znaczy chwała rodu i majątku, gdy można dwoje ludzi uszczęśliwić! Składał ręce, prosił, błagał, żądał zgody, nareszcie groził. Biskup odpowiedział jednem słowem: — „Nigdy!“<br>
{{tab}}Teraz Felicjan stracił panowanie nad sobą. Mówił o matce. Zmartwychwstała w nim, by żądać jego praw do życia. Czy ojciec jej nie kochał, że tak surowy jest dla tych, co się kochają i chcą żyć? Serce ma wyziębione przez abnegację, ale los zemści się na nim, matka zażąda praw do szczęścia dla swego ukochanego dziecka. Swoją odmową zabija ją po raz drugi, ona pragnie żyć w swym synu i jego dzieciach. Dręczyć go będzie nocami za zbrodnię zabójstwa. Poco został księdzem, jeśli miał żonę i dziecko? W dzikiem zapamiętaniu rzucił jeszcze słowa: zabójca, wiarołomca i, przerażony własnym czynem, uciekł.<br>
{{tab}}Teraz Felicjan stracił panowanie nad sobą. Mówił o matce. Zmartwychwstała w nim, by żądać jego praw do życia. Czy ojciec jej nie kochał, że tak surowy jest dla tych, co się kochają i chcą żyć? Serce ma wyziębione przez abnegację, ale los zemści się na nim, matka zażąda praw do szczęścia dla swego ukochanego dziecka. Swoją odmową zabija ją po raz drugi, ona pragnie żyć w swym synu i jego dzieciach. Dręczyć go będzie nocami za zbrodnię zabójstwa. Poco został księdzem, jeśli miał żonę i dziecko? W dzikiem zapamiętaniu rzucił jeszcze słowa: zabójca, wiarołomca i, przerażony własnym czynem, uciekł.<br>
{{tab}}Biskup, jak rażony piorunem, padł na kolana. Jęk wydobywał się z jego gardła. O, jakież straszne są cierpienia serca i słabości ciała ludzkiego! Ubóstwiał jeszcze dziś tę kobietę, jak wtedy, gdy po raz pierwszy ucałował jej nóżki; uwielbiał jej dziecko, część jej życia, które mu przekazała po śmierci. Kochał tę małą hafciarkę, ukochaną swego syna. Wszyscy troje zabrali mu spokój ducha. To czyste dziewczątko o złotych włosach i pokłutych igłą rączkach podbiło jego serce. Gdy Felicjan błagał o litość, starzec widział je obie przed sobą: tę, którą wciąż opłakiwał, i tę, która umierała z tęsknoty za jego dzieckiem. Łkał, rozpaczał, pragnął wyrwać z piersi swe serce, które nie należało już do Boga.<br>
{{tab}}Biskup, jak rażony piorunem, padł na kolana. Jęk wydobywał się z jego gardła. O, jakież straszne są cierpienia serca i słabości ciała ludzkiego! Ubóstwiał jeszcze dziś tę kobietę, jak wtedy, gdy po raz pierwszy ucałował jej nóżki; uwielbiał jej dziecko, część jej życia, które mu przekazała po śmierci. Kochał tę małą hafciarkę, ukochaną swego syna. Wszyscy troje zabrali mu spokój ducha. To czyste dziewczątko o złotych włosach i pokłutych igłą rączkach podbiło jego serce. Gdy Felicjan błagał o litość, starzec widział je obie przed sobą: tę, którą wciąż opłakiwał, i tę, która umierała z tęsknoty za jego dzieckiem. Łkał, rozpaczał, pragnął wyrwać z piersi swe serce, które nie należało już do Boga.<br>
{{tab}}Modlił się do wieczora. Blady, chwiejący się na nogach, nie zmienił jednak zdania. Powtarzał: „Nigdy!“ Tylko Bóg mógł go zwolnić z danego słowa, Bóg milczał. Więc trzeba było cierpieć,
{{tab}}Modlił się do wieczora. Blady, chwiejący się na nogach, nie zmienił jednak zdania. Powtarzał: „Nigdy!“ Tylko Bóg mógł go zwolnić z danego słowa. Bóg milczał. Więc trzeba było cierpieć.<br>