Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pod blachą.djvu/96: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
→‎Przepisana: skan połatany
 
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
{{tab}}Właśnie piękna owa blondynka, pani Cichocka, czekała na rozwiązanie swych ślubów, w nadziei zawarcia nowych, do których serce jej wzdychało. Mówiono pocichu o dawniejszych zabiegach Kalinowskiego około Protówny Potockiej, o wychowanicy Stanisława Małachowskiego księżniczce Radziwiłłównie, którą dziwacznie a rozmaicie swatano, o blaskiem ożenieniu Nakwaskiego i t. p. Z trochą złośliwości odzywano się o domach, które w związku z Blachą nie były i nie hołdowały pani de Vauban, wyśmiewano je ze staroświeckich szorstkości, kontuszów, mowy i obyczaju.
{{tab}}Właśnie piękna owa blondynka, pani Cichocka, czekała na rozwiązanie swych ślubów, w nadziei zawarcia nowych, do których serce jej wzdychało. Mówiono pocichu o dawniejszych zabiegach Kalinowskiego około Protówny Potockiej, o wychowanicy Stanisława Małachowskiego księżniczce Radziwiłłównie, którą dziwacznie a rozmaicie swatano, o blaskiem ożenieniu Nakwaskiego i&nbsp;t.&nbsp;p. Z trochą złośliwości odzywano się o domach, które w związku z Blachą nie były i nie hołdowały pani de Vauban, wyśmiewano je ze staroświeckich szorstkości, kontuszów, mowy i obyczaju. Wszystko to płynęło lekko, dowcipnie, potrącając niby skrzydłami motyla o ludzi, wypadki i serca.<br>
Wszystko to płynęło lekko, dowcipnie, potrącając niby skrzydłami motyla o ludzi, wypadki i serca.<br>
{{tab}}Pani Wielhorska opowiadała coś pani Stasiowej pocichu, śmiały się we dwie zbyt uszczęśliwione, by ich wesołość roztrzpiotana nie ściągnęła nareszcie uwagi zadumanej głęboko gospodyni domu.<br>
{{tab}}Pani Wielhorska opowiadała coś pani Stasiowej pocichu, śmiały się we dwie zbyt uszczęśliwione, by ich wesołość roztrzpiotana nie ściągnęła nareszcie uwagi zadumanej głęboko gospodyni domu.<br>
{{tab}}Kilka razy wvbuchy trochę głośniejsze wywołały drgnienie i przestrach z podrażnionych nerwów Francuzki. Stanęła u stolika, popatrzyła długo, znacząco na panią Wielhorską i zapytała wkońcu cicho, głosem omdlałym.<br>
{{tab}}Kilka razy wybuchy trochę głośniejsze wywołały drgnienie i przestrach z podrażnionych nerwów Francuzki. Stanęła u stolika, popatrzyła długo, znacząco na panią Wielhorską i zapytała wkońcu cicho, głosem omdlałym.<br>
{{tab}}— Przypuśćcież mnie, proszę, do tej wesołej tajemnicy, która was tak szczęśliwemi czyni.<br>
{{tab}}— Przypuśćcież mnie, proszę, do tej wesołej tajemnicy, która was tak szczęśliwemi czyni.<br>
{{tab}}Trochę leniwo podniosła ku niej oczy pani Stasiowa, nie śpiesząc z odpowiedzią, jakby pewną była, żę, ją Wielhorska wyręczy.<br>
{{tab}}Trochę leniwo podniosła ku niej oczy pani Stasiowa, nie śpiesząc z odpowiedzią, jakby pewną była, że ją Wielhorska wyręczy.<br>
{{tab}}Ta główką potrząsała.<br>
{{tab}}Ta główką potrząsała.<br>
{{tab}}— Tajemnica ta właśnie dla was powinna nią pozostać. I znacząco palec położyła na ustach.<br>
{{tab}}— Tajemnica ta właśnie dla was powinna nią pozostać. I znacząco palec położyła na ustach.<br>
{{tab}}— ''Vous m’agacez!'' — głosem słabym odezwała się krzywiąc usteczka nie różowe królowa. — Mówcież proszę, co to być może?
{{tab}}— ''Vous m’agacez!'' — głosem słabym odezwała się krzywiąc usteczka nie różowe królowa. — Mówcież proszę, co to być może?<br>
<br>
{{tab}}— Kiedy wam mówię, że to dla waszego spokoju tajemnicą pozostać powinno! — powtórzyła wolno hrabina Józefa z przybraną powagą.<br>
{{tab}}— Kiedy wam mówię, że to dla waszego spokoju tajemnicą pozostać powinno! — powtórzyła wolno hrabina Józefa z przybraną powagą.<br>
{{tab}}— ''Bon!'' I dlatego właśnie zapewne oznajmujecie mi, że straszliwa jakaś tajemnica, jak miecz Damoklesa, ma być zawieszona nad moją nieszczęśliwą głową?
{{tab}}— ''Bon!'' I dlatego właśnie zapewne oznajmujecie mi, że straszliwa jakaś tajemnica, jak miecz Damoklesa, ma być zawieszona nad moją nieszczęśliwą głową?