Strona:PL O. Jan Beyzym T. J. i Trędowaci na Madagaskarze 364.jpeg: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
Pywikibot touch edit |
|||
Status strony | Status strony | ||
- | + | Skorygowana | |
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{pk|poprzybudo|wywane}} wszędzie (fotogr. 3, str. 373), to z przeproszeniem wychodki, nie co innego.<br |
{{pk|poprzybudo|wywane}} wszędzie (fotogr. 3, str. 373), to z przeproszeniem wychodki, nie co innego.<br> |
||
{{tns||<br>[[Plik:PL O. Jan Beyzym T. J. i Trędowaci na Madagaskarze 362a.jpeg|thumb|450px|center|{{c|w=85%|Schronisko trędowatych w Maranie. — Nr. 1. Podwórze wewnętrzne: po prawej stronie oddział żeński. (Zob. str. 364).|przed=1em|po=1em}}]]<br>}} |
|||
{{tab}}Zapomniałem napisać o przewiewie u dołu dla zabezpieczenia od wilgoci i psucia się podłóg. Otóż jest tak: we wszystkich ścianach zakładu są otwory u dołu nad fundamentami, ale pod podłogą (fot. 3 podługowate czarne plamki u dołu), między ziemią a podłogą zostawiona wszędzie próżnia 60 ct. głębokości, w której będzie ustawiczny przeciąg wiatru przez te otwory w ścianach i tym sposobem da Bóg, że będzie sucho wewnątrz. Pioruny walą nie źle, ale szkody niema i da Bóg, nie będzie, bo będą wszędzie konduktory na dachach, obecnie jest ich już trzy umocowanych. Widać ich na fotografii (1), ale bardzo słabo. Wcinać się w górę jeszcze trzeba sporo, jak widzi Ojciec na fotografii (4, str. 377) i dlatego korzystamy z deszczowej pory póki ziemia nieco miększa.<br |
{{tab}}Zapomniałem napisać o przewiewie u dołu dla zabezpieczenia od wilgoci i psucia się podłóg. Otóż jest tak: we wszystkich ścianach zakładu są otwory u dołu nad fundamentami, ale pod podłogą (fot. 3 podługowate czarne plamki u dołu), między ziemią a podłogą zostawiona wszędzie próżnia 60 ct. głębokości, w której będzie ustawiczny przeciąg wiatru przez te otwory w ścianach i tym sposobem da Bóg, że będzie sucho wewnątrz. Pioruny walą nie źle, ale szkody niema i da Bóg, nie będzie, bo będą wszędzie konduktory na dachach, obecnie jest ich już trzy umocowanych. Widać ich na fotografii (1), ale bardzo słabo. Wcinać się w górę jeszcze trzeba sporo, jak widzi Ojciec na fotografii (4, str. 377) i dlatego korzystamy z deszczowej pory póki ziemia nieco miększa.<br> |
||
{{tab}}Fotografie, które Ojcu posyłam, robione w obecnej porze, o czem najlepiej świadczy kałuża, którą widać na fotografii (1). Słupy chodnika odbijają się we wodzie. Ot tyle niby na razie wiadomości, a raczej sprawozdania o robotach mogę Ojcu przesłać. Jak Bóg pozwoli postąpić naprzód, to znowu Ojcu poszlę ciąg dalszy tego. Chciałby Ojciec wiedzieć może, co oprócz tego u mnie słychać, to odpowiedź na to krótka, mianowicie: grzmoty i pioruny.<br |
{{tab}}Fotografie, które Ojcu posyłam, robione w obecnej porze, o czem najlepiej świadczy kałuża, którą widać na fotografii (1). Słupy chodnika odbijają się we wodzie. Ot tyle niby na razie wiadomości, a raczej sprawozdania o robotach mogę Ojcu przesłać. Jak Bóg pozwoli postąpić naprzód, to znowu Ojcu poszlę ciąg dalszy tego. Chciałby Ojciec wiedzieć może, co oprócz tego u mnie słychać, to odpowiedź na to krótka, mianowicie: grzmoty i pioruny.<br> |
||
{{tab}}Pewnego dnie w połowie stycznia b. r. było tak: od samego wschodu słońca do południa nie było zbyt gorąco, ale dość parno i cisza taka, że ani listek się nie poruczył, najmniejszego wiaterka nie było. Między godziną 12 a 1 zaczęły się błyskawice i grzmoty. Nic w tem zgoła nie widziałem dziwnego, bo jesteśmy w porze deszczowej. Sądziłem tylko, że może będziemy znowu mieli grad, bo niebo zaciemniało się coraz {{pp|bar|dziej}} |
{{tab}}Pewnego dnie w połowie stycznia b. r. było tak: od samego wschodu słońca do południa nie było zbyt gorąco, ale dość parno i cisza taka, że ani listek się nie poruczył, najmniejszego wiaterka nie było. Między godziną 12 a 1 zaczęły się błyskawice i grzmoty. Nic w tem zgoła nie widziałem dziwnego, bo jesteśmy w porze deszczowej. Sądziłem tylko, że może będziemy znowu mieli grad, bo niebo zaciemniało się coraz {{pp|bar|dziej}} |