Strona:PL O. Jan Beyzym T. J. i Trędowaci na Madagaskarze 372.jpeg: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
Pywikibot touch edit |
|||
Status strony | Status strony | ||
- | + | Skorygowana | |
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
albo innego jakiego drzewa porządnie wysokiego, bukiety kwitnących róż; nie wyrosły one, jak to się często zdarza, w jakiej dziurze będącej w drzewie, ale łodygi ich idą z ziemi na tę wysokość. Ogrody warzywne muszę mieć dla chorych; ogrodzić to trzeba koniecznie, bo inaczej moje pisklęta wędrowałyby ustawicznie gdzie się komu podoba. Ogrodzenie najtańsze kilkudziesięciu hektarów ziemi, kosztowałoby z pewnością kilka tysięcy franków, a potem naprawki też trzebaby bodaj corocznie dopłacać. Żeby uniknąć tego niepotrzebnego wydatku i kłopotu z naprawkami, kazałem okopać ogrody chorych wokoło i nasadzić tych róż; zrobiłem rabatę naokoło ogrodów na 2 metry szer. i gęsto nasztobrowałem tych pnących się róż. Między różami co kilka metrów zasadzone drzewo, już to się wszystko przyjęło; jak Bóg pozwoli, to za jakie lat 3 lub 4, będę miał żywy płot doskonały, jak się róże dobrze powikłają i porozpinają po drzewach; podczas kwitnienia będziemy mieli trochę zapachu, co też nadliczbowem nie będzie. Do przejścia ten żywopłot nie arcyłatwy, bo ten gatunek róż ma kolców dość, a szerokość płotu 2 metry też nie ułatwia przejścia. Kosztowało mnie to wprawdzie około 400 franków, ale trudna rada, co trzeba to trzeba zrobić, jednak co 400, to nie 9 albo i 10.000, no czy nie? Za myśl i wykonanie onej, nie przestanę dziękować Matce Najświętszej, która mi tę myśl podała, a łaskawym ofiarodawcom pokornie dziękuję za jałmużnę, bez której nicbym zrobić nie mógł. Ile będzie kwiatów różanych na tych płotach, tyle razy niech Matka Najśw. po swojemu odpłaci wszystkim razem i każdemu zosobna, za pomoc niesioną nieszczęśliwym trędowatym.<br |
albo innego jakiego drzewa porządnie wysokiego, bukiety kwitnących róż; nie wyrosły one, jak to się często zdarza, w jakiej dziurze będącej w drzewie, ale łodygi ich idą z ziemi na tę wysokość. Ogrody warzywne muszę mieć dla chorych; ogrodzić to trzeba koniecznie, bo inaczej moje pisklęta wędrowałyby ustawicznie gdzie się komu podoba. Ogrodzenie najtańsze kilkudziesięciu hektarów ziemi, kosztowałoby z pewnością kilka tysięcy franków, a potem naprawki też trzebaby bodaj corocznie dopłacać. Żeby uniknąć tego niepotrzebnego wydatku i kłopotu z naprawkami, kazałem okopać ogrody chorych wokoło i nasadzić tych róż; zrobiłem rabatę naokoło ogrodów na 2 metry szer. i gęsto nasztobrowałem tych pnących się róż. Między różami co kilka metrów zasadzone drzewo, już to się wszystko przyjęło; jak Bóg pozwoli, to za jakie lat 3 lub 4, będę miał żywy płot doskonały, jak się róże dobrze powikłają i porozpinają po drzewach; podczas kwitnienia będziemy mieli trochę zapachu, co też nadliczbowem nie będzie. Do przejścia ten żywopłot nie arcyłatwy, bo ten gatunek róż ma kolców dość, a szerokość płotu 2 metry też nie ułatwia przejścia. Kosztowało mnie to wprawdzie około 400 franków, ale trudna rada, co trzeba to trzeba zrobić, jednak co 400, to nie 9 albo i 10.000, no czy nie? Za myśl i wykonanie onej, nie przestanę dziękować Matce Najświętszej, która mi tę myśl podała, a łaskawym ofiarodawcom pokornie dziękuję za jałmużnę, bez której nicbym zrobić nie mógł. Ile będzie kwiatów różanych na tych płotach, tyle razy niech Matka Najśw. po swojemu odpłaci wszystkim razem i każdemu zosobna, za pomoc niesioną nieszczęśliwym trędowatym.<br> |
||
{{tab}}Jak we wszystkich, tak i w tym różanym żywopłocie jest mnóstwo ''pro'' i ''contra'' — inaczej być nie |
{{tab}}Jak we wszystkich, tak i w tym różanym żywopłocie jest mnóstwo ''pro'' i ''contra'' — inaczej być nie |