Ząb za ząb.../5: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
nowy rozdział
(Brak różnic)

Wersja z 14:10, 19 gru 2020

<<< Dane tekstu >>>
Autor Kurt Matull, Matthias Blank
Tytuł Ząb za ząb...
Wydawca Wydawnictwo „Republika”, Sp. z o.o.
Data wyd. 23.3.1939
Druk drukarnia własna, Łódź
Miejsce wyd. Łódź
Tłumacz nieznany
Tytuł orygin. Tytuł cyklu:
Lord Lister, genannt Raffles, der grosse Unbekannte
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Rodzina lorda

Następnego ranka gazety poranne przyniosły wiadomość o sensacyjnym aresztowaniu dyrektora sierocińca i o nowym wyczynie Rafflesa... Poprawka wprowadzona przez Marholma do sprawozdania wywołała pożądany efekt... Te same dzienniki zamieściły nadto długie artykuły o kapitanie Mac Governie i o dwóch zębach Tajemniczego Nieznajomego...
Reporterzy z zapałem podkreślali „bohaterstwo“ kapitana Mac Governa, który nie mogąc przytrzymać Rafflesa, wybił mu przynajmniej dwa zęby!
Lord Lister spał tego dnia aż do godziny pierwszej. Gdy wszedł do salonu, spostrzegł zasmuconą minę Charleya Branda.
— Złe wiadomości, Edwardzie — rzekł sekretarz, podnosząc głowę z nad stosu dzienników. — Cały Londyn kpi sobie z ciebie w żywe oczy! Wyobraź tylko sobie, że ten kapitan strzelców irlandzkich opowiedział o tobie jakąś zupełnie nieprawdopodobną historię... Dzienniki zgodnie twierdzą, że po raz pierwszy zostałeś pokonany w wacle... Ten dureń Mac Govern oprawił jeden z twych zębów jako brelok do zegarka, drugim zaś ozdobił bransoletę swej żony... Najgorsze jest to, że lord Mayor Londynu zaprosił go do siebie, aby wręczyć mu uroczyście odznaczenie za zasługi oddane miastu... W sprawie zaaresztowania dyrektora sierocińca, Baxter złożył dziennikarzom oświadczenie wyjaśniające, że detektyw, który zaaresztował tego ptaszka, działał z jego polecenia i tylko dla większego efektu przybrał nazwisko Rafflesa... W ten sposób Baxter i Mac Govern stali się bohaterami dnia...
— Mało mnie to wzrusza — odparł lord Lister. — Interesuje mnie w tej chwili tylko pytanie, co przygotowałeś na śniadanie?
— Jaja na szynce, zimne mięso i miód...
— Doskonale...
Lord Lister zjadł z apetytem śniadanie i zapalił papierosa.
— Nie mogę zostawić w rękach tego durnia moich dwóch sztucznych zębów — rzekł po chwili. — Trzeba będzie zgłosić się po nie do naszego przyjaciela Mac Governa... Uczynię to później. Tymczasem chciałbym zobaczyć się z naszą pupilką, Anną Marią.
Charley zawołał dziewczynkę, która po świetnie przespanej nocy i smacznym śniadaniu wyglądała wypoczęta i świeża.
— Moje dziecko, chciałbym poruszyć z tobą pewne dość poważne tematy — rzekł Raffles, wskazując jej fotel. — Czy nie chciałabyś zobaczyć fotografii twego ojca?
Oczy Anny Marii zabłysły...
— Oto ona — rzekł Raffles. — Otrzymałem ją od dyrektora sierocińca, który dziś został osadzony w więzieniu...
Dziewczynka chwyciła fotografię okrywając ją pocałunkami. Raffles spojrzał na uradowane dziecko i gładząc je po jasnej główce, rzekł:
— Niestety, ojca twego nigdy już nie zobaczysz.
— Czy umarł? — zapytała dziewczynka z płaczem.
— Tak... Był oficerem. Podczas wyprawy afrykańskiej służył w tym samym pułku co i ja. Przyrzekłem mu, że spełnię jego najgorętsze życzenie... Przyjrzyj się fotografii: twój ojciec był dzielnym oficerem i pochodził ze starej lordowskiej rodziny. Twój dziad, niestety, również już nie żyje... Z całej rodziny pozostał tylko brat twego ojca, zamieszkały w Londynie, obecny dziedzic tytułów i majątków, jeszcze dziś złożymy mu wizytę.
— Obawiam się, — rozpoczęła Anna-Maria z trwogą. — Matka moja mówiła mi zawsze, że z tego nic dobrego dla mnie nie wyniknie... Niech mi pan raczej pozwoli tu pozostać... Wołałabym być pańską służącą i spełniać wszystkie pańskie polecenia.
Raffles uśmiechnął się.
— Cóż znowu? Jesteś córką lorda. Twój wuj winien pomyśleć o twoich losach. Otrzymasz staranne wychowanie i wykształcenie. Jeśliby wuj nie spełnił mej prośby zapewniam cię, że ja sam zajmę się twym losem.
— Nie wiem, jak mam panu dziękować...
— Przecież ci wyjaśniłem, że jestem wykonawcą ostatniej woli twego ojca. Musisz mnie słuchać, moje dziecko.

Pomimo płaczów i molestowań małej Anny Marii, lord Lister kazał się dziewczynce ubrać i wraz z nią około godziny piątej opuścił willę. Charley nie żywił zbyt wielkich nadziei, co do rezultatu tej wizyty. Przysunął sobie fotel do kominka i zabrał się do czytania gazet. Około godziny siódmej Lister wrócił do domu. Był w doskonałym nastroju.
— No i cóż? — zapytał Charley.
— Nie omyliłem się — odparł Lord Lister. — Cieszę się, że poczucie sprawiedliwości nie zupełnie jeszcze wygasło wśród ludzi. Lorda Cramesforda, stryja naszej małej, zastałem na szczęście w domu. Jak wiesz, zna mnie on z klubu jako lorda Arlingtona. Bez obsłonek wyjaśniłem mu całą sprawę, oświadczając, że wiem o niej z ust samego Rafflesa, który prosił mnie o interwencję. Lord początkowo nie wierzył własnym oczom i uszom... Skoro jednak przedstawiłem mu dowody, zachował się tak, jak się tego po nim spodziewałem. Czytał oczywiście gazety popołudniowe i jest pełen oburzenia na Baxtera. Rozstaliśmy się w największej przyjaźni. Ani ja ani on, oczywiście, nie nadamy rozgłosu tej sprawie.. Lord Cramesford jest z tego zadowolony ze względów rodzinnych... Postanowiliśmy, że postara się dać małej jakiekolwiek nazwisko i będzie dbał o jej wychowanie. Ponieważ nazwisko to będzie się różniło od ich nazwiska rodowego, nikt nie będzie się domyślał istniejącego między nimi związku krwi. W ten sposób wszyscy jesteśmy zadowoleni.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Matthias Blank, Kurt Matull i tłumacza: anonimowy.