Strona:Henryk Nagiel - Sęp.djvu/14: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
 
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
czasu do czasu słówko uwagi. Paradyz tylko, z bijące{{f*|m|kol=gray}} sercem śledzi gęsta królewicza na scenie, ażeby się przekonać, czy rzeczywiście jest on zakochany w pięknej rusałce, która niezadługo ukaże się na scenie....<br>
czasu do czasu słówko uwagi. Paradyz tylko, z bijące{{f*|m|kol=gray}}<ref name="usterka">{{Przypiswiki|Strona uszkodzona.}}</ref> sercem śledzi gęsta królewicza na scenie, ażeby się przekonać, czy rzeczywiście jest on zakochany w pięknej rusałce, która niezadługo ukaże się na scenie....<br>
{{tab}}W jednej z lóż pierwszego piętra znajdujemy trzy osoby: dwie kobiety i mężczyznę.<br>
{{tab}}W jednej z lóż pierwszego piętra znajdujemy trzy osoby: dwie kobiety i mężczyznę.<br>
{{tab}}Starsza z dwóch dam, oparta o balustradę loży i wysunięta naprzód, liczy około piędziesięciu lat; znać na jej rysach, z lekka przypominających typ semicki, ślady dawnej piękności. Jest to zresztą twarz, oddychająca dobrocią i spokojem.... Strój gustowny i wyszukany ale nie śmieszny, dowodzi umiejętności ubierania się i przyzwyczajenia do dobrobytu. Dziewczę obok niej, przypomina nieco rysy matki, jest to jednak twarzyczka, której nie można nazywać ani piękną, ani nawet ładną... Szczupła, matowo blada, posiada ona maleńkie szare oczki, których ruchliwe spojrzenia, zaledwo zdało się przecisnąć przez wąskie otwory, powstawiane pomiędzy rzęsami... Na ustach, równie wąskich, igra uśmiech, mający w sobie razem, coś bolesnego i wyzywającego. Pod oczyma widać zaczerwienione, chorobliwe plamy.<br>
{{tab}}Starsza z dwóch dam, oparta o balustradę loży i wysunięta naprzód, liczy około piędziesięciu lat; znać na jej rysach, z lekka przypominających typ semicki, ślady dawnej piękności. Jest to zresztą twarz, oddychająca dobrocią i spokojem.... Strój gustowny i wyszukany ale nie śmieszny, dowodzi umiejętności ubierania się i przyzwyczajenia do dobrobytu. Dziewczę obok niej, przypomina nieco rysy matki, jest to jednak twarzyczka, której nie można nazywać ani piękną, ani nawet ładną... Szczupła, matowo blada, posiada ona maleńkie szare oczki, których ruchliwe spojrzenia, zaledwo zdało się przecisnąć przez wąskie otwory, powstawiane pomiędzy rzęsami... Na ustach, równie wąskich, igra uśmiech, mający w sobie razem, coś bolesnego i wyzywającego. Pod oczyma widać zaczerwienione, chorobliwe plamy.<br>