Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziadunio.djvu/345: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
Wydarty (dyskusja | edycje)
 
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 3: Linia 3:
{{tab}}Władek tak żywo, z takim wyrazem wdzięczności pochwycił go za rękę, iż lekarz nie miał już najmniejszej wątpliwości, że sprawa sercowa niepotrzebnie mu miała kuracyą skomplikować. Nie był on za tem, aby chorego narażać na najprzyjemniejsze, ale silne wzruszenie... Wszakże postanowił raczej zapobiedz zbytniemu rozczuleniu, niż całkiem odmówić przystępu Stammom, jeżeliby oni sobie tego życzyli...<br>
{{tab}}Władek tak żywo, z takim wyrazem wdzięczności pochwycił go za rękę, iż lekarz nie miał już najmniejszej wątpliwości, że sprawa sercowa niepotrzebnie mu miała kuracyą skomplikować. Nie był on za tem, aby chorego narażać na najprzyjemniejsze, ale silne wzruszenie... Wszakże postanowił raczej zapobiedz zbytniemu rozczuleniu, niż całkiem odmówić przystępu Stammom, jeżeliby oni sobie tego życzyli...<br>
{{tab}}— Leż mi pan spokojnie, odezwał się biorąc za kapelusz — odpoczywaj, a ja pójdę do dworu przekonam się tam na miejscu czy dziedzice w domu...<br>
{{tab}}— Leż mi pan spokojnie, odezwał się biorąc za kapelusz — odpoczywaj, a ja pójdę do dworu przekonam się tam na miejscu czy dziedzice w domu...<br>
{{tab}}Lekarz wychodząc na wszelki wypadek zostawił felczerowi instrukcyą, aby bez niego nie wpuszczano nikogo i wywiadywać się niedozwolono, sam zaś pospieszył do dworu...<br>
{{tab}}Lekarz wychodząc na wszelki wypadek zostawił felczerowi instrukcyą, aby bez niego nie wpuszczano nikogo i wywiadywać się niedozwolono; sam zaś pospieszył do dworu...<br>