Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziadunio.djvu/362: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
Wydarty (dyskusja | edycje)
 
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
{{tab}}— Nu coś strasznego się zanosi — odparł niemal szydersko przybyły.<br>
{{tab}}— Na coś strasznego się zanosi — odparł niemal szydersko przybyły.<br>
{{tab}}Dziad stanął naprzeciw obraza Stanisława, wlepił w niego oczy i ponuro ozwał się do Szymbora.<br>
{{tab}}Dziad stanął naprzeciw obraza Stanisława, wlepił w niego oczy i ponuro ozwał się do Szymbora.<br>
{{tab}}— Kainie! coś zrobił z Ablem bratem swoim?<br>
{{tab}}— Kainie! coś zrobił z Ablem bratem swoim?<br>
{{tab}}— Co to jest? przerwał blednąc Apollinary — nie pierwszy to już raz spotyka mnie ta obelga... Jakkolwiek szanuję i wiek i węzły które nas łączą... przecież z zimną krwią takiej potwarzy nie mogę znieść.<br>
{{tab}}— Co to jest? przerwał blednąc Apollinary — nie pierwszy to już raz spotyka mnie ta obelga... Jakkolwiek szanuję i wiek i węzły które nas łączą... przecież z zimną krwią takiej potwarzy nie mogę znieść.<br>
{{tab}}Dziad jakby nie słyszał, mówił dalej:<br>
{{tab}}Dziad jakby nie słyszał, mówił dalej:<br>
{{tab}}— Nękałeś go całe życie, zatrułeś mu je... Naostatek zabiłeś go... Uwziąłeś się wszedłszy w rodzinę naszę aby do niej wnieść wszystko złe którem cię życie napoiło... Nie dość ci było tego trupa i rzuconego nań samobójstwa, prześladowałeś dziecko, znęcałeś się nademną... ale mówiłem ci niegdyś — że jest Bóg — że zbrodnia nie pozostanie na wieki zakrytą a dziś z pomocą Opatrzności wyrzec mogę tak jakbym sam patrzał na morderstwa. — Ty go zabiłeś, ty!<br>
{{tab}}— Nękałeś go całe życie, zatrułeś mu je... Naostatek zabiłeś go... Uwziąłeś się wszedłszy w rodzinę naszę aby do niej wnieść wszystko złe którem cię życie napoiło... Nie dość ci było tego trupa i rzuconego nań samobójstwa, prześladowałeś dziecko, znęcałeś się nademną... ale mówiłem ci niegdyś — że jest Bóg — że zbrodnia nie pozostanie na wieki zakrytą a dziś z pomocą Opatrzności wyrzec mogę tak jakbym sam patrzał na morderstwo — Ty go zabiłeś, ty!<br>
{{tab}}Szymbor zmięszał się, drgnął, zdawało się że przerażony myśli uciekać, obejrzał się w około.... Była długa chwila milczenia..... Krew mu uderzyła do głowy i zawołał zuchwale.<br>
{{tab}}Szymbor zmięszał się, drgnął, zdawało się że przerażony myśli uciekać, obejrzał się w około..... Była długa chwila milczenia..... Krew mu uderzyła do głowy i zawołał zuchwale.<br>