Strona:Klemens Junosza - Z antropologii wiejskiej (nowa serya).djvu/109: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
 
 
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
{{tab}}Deszcz już ustał, chmury przerzedziły się, księżyc kwiecił. Boberkiewicz uciekał jak zmyty, pragnął co prędzej znaleźć się w domu, osuszyć się, obmyć z błota i ze krwi, odpocząć.<br>
{{tab}}Deszcz już ustał, chmury przerzedziły się, księżyc świecił. Boberkiewicz uciekał jak zmyty, pragnął co prędzej znaleźć się w domu, osuszyć się, obmyć z błota i ze krwi, odpocząć.<br>
{{tab}}Gdy wybiegł z dziedzińca, Frytz i Wojtek zastąpili mu drogę.<br>
{{tab}}Gdy wybiegł z dziedzińca, Frytz i Wojtek zastąpili mu drogę.<br>
{{tab}}— Panie sekretarzu, wielmożny sekretarzu, — odezwali się, zdejmując pokornie czapki.<br>
{{tab}}— Panie sekretarzu, wielmożny sekretarzu, — odezwali się, zdejmując pokornie czapki.<br>
Linia 13: Linia 13:
{{tab}}— Ha! kto panu kazał łazić w nocy po cudzem? Czasem taka sztuka bywa zdradna.<br>
{{tab}}— Ha! kto panu kazał łazić w nocy po cudzem? Czasem taka sztuka bywa zdradna.<br>
{{tab}}Boberkiewicz nie słuchał już co Wojtek mówił. Poszedł ku domowi, a raczej pobiegł jak mógł najprędzej, przez błoto, przez kałuże, co się na środku drogi od deszczu wielkiego potworzyły.<br>
{{tab}}Boberkiewicz nie słuchał już co Wojtek mówił. Poszedł ku domowi, a raczej pobiegł jak mógł najprędzej, przez błoto, przez kałuże, co się na środku drogi od deszczu wielkiego potworzyły.<br>
{{tab}}— Ha! ha! — zawołał Wojtek do Frytza, — bedzie on teraz pamiętał nasz młyn.<br>
{{tab}}— Ha! ha! — zawołał Wojtek do Frytza, — {{Korekta|bedzie|będzie}} on teraz pamiętał nasz młyn.<br>
{{tab}}— Prawda — spytlowaliśmy go rzetelnie!<br>
{{tab}}— Prawda — spytlowaliśmy go rzetelnie!<br>
{{tab}}— Tyś miarkował sobie odrazu, że to on?<br>
{{tab}}— Tyś miarkował sobie odrazu, że to on?<br>