Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.1.djvu/043: Różnice pomiędzy wersjami

nowa strona
(Brak różnic)

Wersja z 00:08, 24 lip 2014

Ta strona została przepisana.

Clifton znowu, najprzesądniejszy z całej załogi, tę szczególniejszą zrobił uwagę, że pies chodząc, zawsze się zwracał w stronę wiatru, a potem gdy statek wypłynął na morze, pies obracał się za każ­dą zmianą kierunku — tak, że zawsze pilnował wia­tru, jakby to sam kapitan okrętu czynił.
Doktor Clawbonny nawet, który dobrocią swą i łagodnością tygrysa mógłby ugłaskać, nie zdołał pozyskać łaski tego buldoga, pomimo wszelkich ze swej strony prób, a nawet i wysileń.
Zresztą, zwierzę to nie odpowiadało na żadne z nazwisk znajdujących się w psim kalendarzu, więc też załoga cała nazwała go kapitanem. Pies ten musiał już niejednę odbywać podroż morską, a doskonale znał zwyczaje okrętowe.
Teraz czytelnicy zrozumieją żartobliwie odpo­wiedź jaką retman dał ciekawemu przyjacielowi Cliftona; a zresztą wszyscy prawie ludzie na brygu wierzyli w jakąś tego psa nadzwyczajność, i zapewne żadenby się nie zadziwił, gdyby pewnego pięknego poranku ujrzał go przybierającego kształty ludz­kie i gromkim głosem sprawiającego dowództwo,
Ryszard Shandon nie podzielał wprawdzie tych wyobrażeń niedorzecznych, zawsze jednak był mo­cno niespokojnym i w wigilię odjazdu 5 kwietnia