Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.1.djvu/076: Różnice pomiędzy wersjami
nowa strona |
(Brak różnic)
|
Wersja z 02:57, 26 lip 2014
wiskach cienie tych, którzy nigdy ztamtąd nie powrócili.
Wejście do cieśniny Dawis’a.
Dnia tego, Forward łatwo torował sobie drogę między na pół pokruszonemi lodami; wiatr był przyjazny, temperatura jednak bardzo niska. Prądy powietrza przybywające z nad pól lodowych, ich zimno przejmujące niosły z sobą.
Noc pilnej wymagała baczności. W tej zacieśnionej przestrzeni skupiały się góry pływające; nieraz po sto odrazu widzieć ich można było na widnokręgu. Pod działaniem fal liżących lody i wpływem kwietniowej atmosfery, góry te odrywały się od brzegów, by później topnieć lub pogrążyć się w otchłaniach oceanu. Należało także wystrzegać się uderzenia o pływające massy drzewa; to też zaciągnięto tak zwane „jaskółcze gniazdo“ na maszt najwyższy. Jestto coś podobnego do beczki o dnie ruchomem; osłonięty nią majtek pilnował morza, oznajmiał o nadpływających lodach, a w potrzebie