Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.1.djvu/192: Różnice pomiędzy wersjami

nowa strona
(Brak różnic)

Wersja z 02:09, 2 sie 2014

Ta strona została przepisana.

— Kapitanie, rzekł nadchodzący w tej chwili WalI, jesteśmy narażeni na skruszenie naszego steru przez lody.
— Nie pozwolę go odjąć, odparł Hatteras; chcę być gotów o każdej godzinie dnia i nocy. Pilnuj­cie tam panie Wall, tego steru, odpychajcie lody, ale go nie ruszać z miejsca.
— A jednak, rzekł WalI...
— Bez uwag, mości panie! zawołał Hatteras surowo.
WalI wrócił na swoje stanowisko.
— Ah! rzekł Hatteras w przystępie gniewu, dałbym pięć lat mego życia, żeby się już znaj­dować wyżej na północ. Nie znam miejsca nie­bezpieczniejszego nad to w którem obecnie jesteś­my. A tutaj jeszcze bliskość bieguna magnetycz­nego sprawia, że igła magnesowa leniwa jest albo waryjuje i zmienia ciągle położenie. Nie można używać kompasu.
— Wyznaję, rzekł doktór, że żegluga tutaj peł­na jest niebezpieczeństw; aleć wreszcie wiedzieli o tem dobrze ci, którzy się na nią od ważyli — nic ich już teraz niespodziewanego nie spotka.
— Ah doktorze, moja osada bardzo się zmie­niła; widziałeś pan, że oficerowie pozwalają sobie