Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/042: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
nowa strona |
dr |
||
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 2: | Linia 2: | ||
{{tab}}— Trudno doprawdy pojąć taką wytrzymałość, rzekł Johnson. Ale mówiłeś panie Clawbonny także o śniegu, tak często i obficie padającym w tych okolicach; fakt to jest jawny i zaprzeczać mu nie myślę; lecz wytłomacz mi zkąd się bierze taka ogromna ilość tego śniegu, bo skoro morze pokryte jest lodem, to nie może wydawać z siebie |
{{tab}}— Trudno doprawdy pojąć taką wytrzymałość, rzekł Johnson. Ale mówiłeś panie Clawbonny także o śniegu, tak często i obficie padającym w tych okolicach; fakt to jest jawny i zaprzeczać mu nie myślę; lecz wytłomacz mi zkąd się bierze taka ogromna ilość tego śniegu, bo skoro morze pokryte jest lodem, to nie może wydawać z siebie |
||
wilgotnych wyziewów tworzących chmury.<br /> |
wilgotnych wyziewów tworzących chmury.<br /> |
||
{{tab}}— Słuszną jest twoja uwaga Johnsonie; lecz ja sądzę, że deszcze i śniegi jakie miewamy tu na północy, pochodzą z wody parowanej z mórz lub rzek |
{{tab}}— Słuszną jest twoja uwaga Johnsonie; lecz ja sądzę, że deszcze i śniegi jakie miewamy tu na północy, pochodzą z wody parowanej z mórz lub rzek |