Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.1.djvu/096: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
nowa strona
 
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 2: Linia 2:
{{tab}}— No Bell, gadajże, wołali inni.<br />
{{tab}}— No Bell, gadajże, wołali inni.<br />
{{tab}}— Od kogo, jak?... alboż ja wiem, odparł cieśla zakłopotany.<br />
{{tab}}— Od kogo, jak?... alboż ja wiem, odparł cieśla zakłopotany.<br />
{{tab}}— Toć od nikogo innego, wtrącił Clifton, tylko od psa-kapitana. On już raz przecie pisał, to napi­sze znowu! O! żebym ja tylko połowę tego potrafił co to zwierzę, mógłbym być pierwszym lordem admiralicyi.<br />
{{tab}}— Toć od nikogo innego, wtrącił Clifton, tylko od psa-kapitana. On już raz przecie pisał, to napisze znowu! O! żebym ja tylko połowę tego potrafił co to zwierzę, mógłbym być pierwszym lordem admiralicyi.<br />
{{tab}}— Zatem, mówił Bolton, pragnący jakiejś kon­kluzyi, obstajesz przy tem, że ten pies jest kapita­nem na tym statku.<br />
{{tab}}— Zatem, mówił Bolton, pragnący jakiejś konkluzyi, obstajesz przy tem, że ten pies jest kapitanem na tym statku.<br />
{{tab}}— Obstaję, odpowiedział Clifton.<br />
{{tab}}— Obstaję, odpowiedział Clifton.<br />
{{tab}}— Kiedy tak, rzekł głuchym głosem Pen, to jeśli to zwierzę nie chce zdechnąć w swej psiej skórze, to niech się co prędzej przedzierzgnie w człowieka, bo jakem Pen, wezmę się do niego.<br />
{{tab}}— Kiedy tak, rzekł głuchym głosem Pen, to jeśli to zwierzę nie chce zdechnąć w swej psiej skórze, to niech się co prędzej przedzierzgnie w człowieka, bo jakem Pen, wezmę się do niego.<br />
{{tab}}— A to czemu? zapytał Garry.<br />
{{tab}}— A to czemu? zapytał Garry.<br />
{{tab}}— Bo tak mi się podoba, odpowiedział Pen szorstko; nie potrzebuję tłomaczyć się nikomu.<br />
{{tab}}— Bo tak mi się podoba, odpowiedział Pen szorstko; nie potrzebuję tłomaczyć się nikomu.<br />
{{tab}}— Chłopcy, dosyć tego gadania, rzekł Johnson nadchodzący właśnie w chwilę, gdy rozmowa mia­ła się źle obrócić; dalej do roboty, żeby te piły prędzej zostały nastawione jak należy. Trzeba przerznąć się przez ławicę lodu.<br />
{{tab}}— Chłopcy, dosyć tego gadania, rzekł Johnson nadchodzący właśnie w chwilę, gdy rozmowa miała się źle obrócić; dalej do roboty, żeby te piły prędzej zostały nastawione jak należy. Trzeba przerznąć się przez ławicę lodu.<br />