Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/106: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
nowa strona |
m Robot automatycznie zamienia tekst (- +) |
||
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{tab}}— Bynajmniej! światło z tego tłuszczu nie ma tak wielkiej mocy; zaledwieby je przez mgłę dojrzeć było można.<br /> |
{{tab}}— Bynajmniej! światło z tego tłuszczu nie ma tak wielkiej mocy; zaledwieby je przez mgłę dojrzeć było można.<br /> |
||
{{tab}}— Czy nie masz czasem zamiaru wydobyć wodoród z naszego zapasu węgla i robić z niego gaz oświetlający?<br /> |
{{tab}}— Czy nie masz czasem zamiaru wydobyć wodoród z naszego zapasu węgla i robić z niego gaz oświetlający?<br /> |
||
{{tab}}— O! i to światło jeszczeby nie było wystarczające, a prócz tego, pochłonęłoby znaczną część |
{{tab}}— O! i to światło jeszczeby nie było wystarczające, a prócz tego, pochłonęłoby znaczną część naszego materyału opałowego.<br /> |
||
{{tab}}— Zatem, rzekł Altamont, nie widzę sposobu....<br /> |
{{tab}}— Zatem, rzekł Altamont, nie widzę sposobu....<br /> |
||
{{tab}}— Co do mnie, odezwał się Johnson, po zrobieniu kuli z merkuryuszu, soczewce z lodu i wybudowaniu ''Szańca Boskiej Opatrzności'', sądzę że |
{{tab}}— Co do mnie, odezwał się Johnson, po zrobieniu kuli z merkuryuszu, soczewce z lodu i wybudowaniu ''Szańca Boskiej Opatrzności'', sądzę że |