Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.1.djvu/285: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
nowa strona |
|||
Status strony | Status strony | ||
- | + | Skorygowana | |
Nagłówek (noinclude): | Nagłówek (noinclude): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
<br /><br /><br /> |
|||
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
⚫ | |||
<br /><br /><br /><section begin="XXV"/><center> |
|||
⚫ | |||
'''Stary lis Jakóba Ross’a.'''</center><br /> |
'''Stary lis Jakóba Ross’a.'''</center><br /> |
||
{{tab}}Tego dnia właśnie termometr opadł na szesnaście stopni niżej zera. Powietrze było spokojne, a po ustaniu wiatru i mróz był znośniejszy. Hatteras korzystając z pięknej pogody, wybrał się na zwiedzenie otaczającej okręt płaszczyzny; wszedł na jednę z najwyższych od strony północnej gór lodowych, a uzbrojony w lunetę obejrzał się na około, lecz prócz gór i płaszczyzn lodowych nic więcej dostrzedz nie był wstanie. Jak wzrokiem zasięgnąć można, nigdzie ani kawałeczka ziemi; istny obraz chaosu w najposępniejszej postaci. Powrócił zatem na pokład i usiłował obliczyć choćby tylko w przybliżeniu, jak długo trwać może to u więzienie.<br /> |
{{tab}}Tego dnia właśnie termometr opadł na szesnaście stopni niżej zera. Powietrze było spokojne, a po ustaniu wiatru i mróz był znośniejszy. Hatteras korzystając z pięknej pogody, wybrał się na zwiedzenie otaczającej okręt płaszczyzny; wszedł na jednę z najwyższych od strony północnej gór lodowych, a uzbrojony w lunetę obejrzał się na około, lecz prócz gór i płaszczyzn lodowych nic więcej dostrzedz nie był wstanie. Jak wzrokiem zasięgnąć można, nigdzie ani kawałeczka ziemi; istny obraz chaosu w najposępniejszej postaci. Powrócił zatem na pokład i usiłował obliczyć choćby tylko w przybliżeniu, jak długo trwać może to u więzienie.<br /> |
||
{{tab}}Myśliwi a szczególniej doktór, James Wall, Simpson, Johnson, i Bell, zaopatrywali wciąż spiżarnię okrętową w świeżą coraz zwierzynę. Ptaki wprawdzie odleciały na południe, szukając cieplejszego klimatu, lecz pozostał gatunek kuropatw pospolicie pod tą szerokością jeograficzną przebywających, które łatwo było strzelać i których |
{{tab}}Myśliwi a szczególniej doktór, James Wall, Simpson, Johnson, i Bell, zaopatrywali wciąż spiżarnię okrętową w świeżą coraz zwierzynę. Ptaki wprawdzie odleciały na południe, szukając cieplejszego klimatu, lecz pozostał gatunek kuropatw pospolicie pod tą szerokością jeograficzną przebywających, które łatwo było strzelać i których |