Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/028: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
nowa strona
 
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 2: Linia 2:
{{tab}}Doktór widząc że kapitan milczy, tak się znowu odezwał:<br />
{{tab}}Doktór widząc że kapitan milczy, tak się znowu odezwał:<br />
{{tab}}— Jeszcze raz powtarzam kapitanie, że ani chwili jednej nie mamy do stracenia. Trzeba upakować na sanie wszystkie nasze zapasy i drzewa
{{tab}}— Jeszcze raz powtarzam kapitanie, że ani chwili jednej nie mamy do stracenia. Trzeba upakować na sanie wszystkie nasze zapasy i drzewa
ile można najwięcej. W takich warunkach w jakich my obecnie jesteśmy, sześćset mil jest drogą bardzo długą, ale przecież do zrobienia; możemy,
ile można najwięcej. W takich warunkach w jakich my obecnie jesteśmy, sześćset mil jest drogą bardzo długą, ale przecież do zrobienia; możemy, albo raczej musimy robić po dwadzieścia mil dziennie, a tym sposobem staniemy u celu naszej podróży w ciągu jednego miesiąca, czyli około 26-go marca...<br />
albo raczej musimy robić po dwadzieścia mil dziennie, a tym sposobem staniemy u celu naszej podróży w ciągu jednego miesiąca, czyli około
26-go marca...<br />
{{tab}}— Lecz, odezwał się Hatteras, czy nie możnaby zaczekać dni kilka?<br />
{{tab}}— Lecz, odezwał się Hatteras, czy nie możnaby zaczekać dni kilka?<br />
{{tab}}— A czegóż się spodziewasz kapitanie? — zapytał Johnson.<br />
{{tab}}— A czegóż się spodziewasz kapitanie? — zapytał Johnson.<br />